Pokazywanie postów oznaczonych etykietą recenzje. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą recenzje. Pokaż wszystkie posty

środa, 30 kwietnia 2014

Katarzyna Bonda - Tylko martwi nie kłamią

W starej kamienicy, w której znajdował się gabinet światowej sławy seksuolog, znaleziono ciało ważnego biznesmena Johanna Schmidta. Sprawcy nieudolnie próbowali pozorować napad rabunkowy, ale wszystkie ślady pozbierane przez słynnego profilera, Huberta Meyera świadczą o tym, że była to zaplanowana zbrodnia. Pytanie tylko czy zginęła właściwa osoba?

Osób, które Johannowi życzyło śmierci znalazłoby się sporo. Niekochana i odtrącana żona, pasierbica, która jako jedyna dziedziczyłaby całą fortunę, odtrącone kochanki, wspólnicy, których oszukiwał, osoby z przeszłości, którym zniszczył życie. Na uwagę zasługuje jednak fakt, że to nie pierwsza zbrodnia dokonana w tej kamienicy, przed wielu laty również zginął tam mężczyzna...

17 lat wcześniej kamienica należała do bogatego Żyda, dentysty, który nie miał bliskiej rodziny i cały swój majątek, o którym, nawiasem mówiąc, krążyły w Katowicach legendy, postanowił zapisać córce swojej pracownicy. Stare monety, kosztowności, biżuteria, złoto oraz zabytkowa kamienica - to wszystko miało należeć do dziewczyny zaraz po jego śmierci. Karina, przyszła spadkobierczyni, pochwaliła się jednak zbyt wcześnie swoim niedoszłym majątkiem niewłaściwej osobie. W sylwestrową noc jej chłopak Zygmunt Królikowski, wraz ze wspólnikiem napadł i zamordował starego Żyd. Z kieszeniami wypchanymi biżuterią uciekł do Niemiec. Kobieta została sama, w ciąży, bez majątku, gdyż testament nie został jeszcze spisany... Czy zbrodnia sprzed lat ma jakiś związek z obecnym morderstwem?

Johann Schmidt, zwany "śmieciowym królem", gdyż jego firma zajmowała się przetwarzaniem odpadów, przyjechał do Polski po 17 latach, jako człowiek bez przeszłości, sierota nie mająca nikogo bliskiego. Mężczyzna wyrachowany, przebiegły, uzależniony od seksu. W Polsce poznał pielęgniarkę samotnie wychowującą nastoletnią córkę i wziął z nią ślub. O ile swojej żony nienawidził i traktował ją jak przedmiot, o tyle swoją pasierbicę - Magdę uwielbiał i widział w niej swojego następce. Jego jedyny dostrzegł w tej zahukanej, nieporadnej dziewczynie jakiś potencjał. W międzyczasie mężczyzna chodził na terapię do seksuolog, gdyż miał poważne problemy z kontrolowaniem popędu. Był na tyle ciekawym przypadkiem, że lekarka postanowiła napisać o nim książkę. Nie zdawała sobie sprawy, że ona - słynna seksuolog, może aż tak nie panować nad swoimi emocjami i dać się zauroczyć swojemu choremu pacjentowi. A przecież ma męża i synka, którymi musi się opiekować, zwłaszcza finansowo. O ile jej mąż niczego się nie domyśla, o tyle żona Schmidta, mająca dość upokorzeń, napada na nią. Czyżby zazdrosna żona postanowiła w końcu pozbyć się wyrodnego męża? Sprawa jest dużo bardziej skomplikowana, niż się wydaje na pierwszy rzut oka.

Książkę można podzielić na dwie części. W pierwszej śledzimy genialną intrygę, trzymającą w napięciu akcję, wspaniałe dialogi i zazębiające się historie. W drugiej natomiast jesteśmy świadkami problemów miłosnych prokurator Weroniki Rudy i profilera. Ogrom monologów wewnętrznych, historie nieszczęśliwej miłości, koleje życia bohaterów sprawiają, że kryminał zmienia się w powieść obyczajową. Czujemy pewne przeładowanie niepotrzebnymi emocjami. Oczywiście, we współczesnym kryminale dobra psychologicznie kreacja postaci to podstawa, ale gdy psychologizm zastępuje sprawę morderstwa czytelnik czuje się zagubiony. Bonda nie odkłada na bocznym tor głównego wątku. Wręcz przeciwnie, stara się go skomplikować i zagmatwać. Jednak czy nie za bardzo? Mariusz Czubaj napisał kiedyś, że dobry kryminał to taki, po przeczytaniu którego czytelnik czuje się jak głupiec. Cóż, w pewnym momencie czułam się jak największy głupiec. Nie wiedziałam już kto w końcu zabił, kto miał zostać zabity, kto wynajął morderców, ani jaki miał w tym cel. Nie rozumiałam nic. Ale może właśnie o to chodziło, by całkowicie wybić czytelnika z rytmu intrygi? A może autorka niepotrzebnie próbowała skomplikować genialną intrygę? Przecież zdarza się tak, że lepsze jest wrogiem dobrego... Jak było w tym wypadku? Muszę przyznać, że nie wiem. Bardzo spodobało mi się jednak otwarte zakończenie - w stylu Bondy, które zrujnowało całkowicie fundament śledztwa. 

czwartek, 24 kwietnia 2014

Rzeki Hadesu - Marek Krajewski

Jest rok 1946. Edward Popielski ukrywa się przed Urzędem Bezpieczeństwa. Przebrany za księdza nie budzi niczyich podejrzeń. Tymczasem jego kuzynka Leokadia przebywa w więzieniu. Jest bita i torturowana, bo nie chce zdradzić miejsca, w którym ukrywa się były komisarz. W międzyczasie pułkownikowi Placydowi Brzozowskiemu łysy mężczyzna porwał i zgwałcił córkę. Jedyny znak, jaki po sobie zostawił to biały kwiat. Rysopis zgadza się z wyglądem Popielskiego. Jednak tylko komisarz wie kto stoi za tym porwaniem. Postanawia przyprowadzić zbrodniarza Brzozowskiemu i wymienić go na Leokadię. Aby mu się to udało potrzebuje pomocy starego przyjaciela: Eberharda Mocka. Skąd Popielski zna porywacza? Ponieważ gonitwa za gwałcicielem małych dziewczynek zaczęła się już w przeszłości....

Przed wielu laty, gdy Popielski pracował jeszcze w policji, córka Zygmunta Hanasa szmuglera i bogacza lwowskiego została porwana i zgwałcona. Niestety dziewczynka była upośledzona. Jedyny trop prowadzący do porywacza to białe kwiaty. Mężczyzna natarł jej ciało kurzym białkiem, obsypał kwiatami i zgwałcił. Edward Popielski w drodze trudnego śledztwa dotarł do porywacza. Niestety w ostatniej chwili podejrzany zdążył uciec. Jak będzie tym razem? Czy gwałciciel znowu wymknie się komisarzowi? Sprawa jest o tyle łatwiejsza, że tym razem Popielski zna nazwisko porywacza i dokładnie wie, czego ma szukać. 

Marek Krajewski, filolog klasyczny po raz kolejny sięga do bogatej metaforyki mitologicznej, aby zobrazować psychologię człowieka, a także mentalność społeczeństwa. Książka podzielona jest na części będące odpowiednikami rzek Hadesu, gdzie każda historia jest doskonale puentowana przez mit danej rzeki. 

wtorek, 22 kwietnia 2014

Krzyż Romanowów - Robert Masello

Major Frank Slater, lekarz epidemiolog przebywający w Afganistanie złamał wszelkie procedury wojskowe, aby uratować życie małej dziewczynki (cywila) która została ukąszona przez żmiję. Slater wezwał prywatny wojskowy helikopter meldując, że jeden z żołnierzy jest ranny. Mimo że dziewczynka została przewieziona do szpitala, zmarła. A Frank Slater został wydalony ze służby wojskowej za złamanie regulaminu i narażanie życia załogi helikoptera. Groziło mu również więzienie, ale na szczęście (jak się później okazało nieszczęście...) jako najlepszy w kraju epidemiolog był potrzebny gdzie indziej. 

Na Alasce mężczyźni łowiący kraby natrafiają na wyrzuconą przez morze trumnę. Spoczywa w niej ciało młodego mężczyzny, który na szyi ma zawieszony srebrny krzyż z rubinami. Ponieważ ci rybacy nie należą do ludzi mających jakiekolwiek skrupuły, jeden z nich zrywa krzyż, a ciało ze specjalnie zdobioną trumną wrzuca z powrotem do morza. Wkrótce statek idzie na dno, a z życiem uchodzi jeden mężczyzna, mający w kieszeni srebrny krzyż. Zamiast bogactwa, ściągnął na siebie i swoich najbliższych klątwę....

Koniec dynastii Romanowów. Rodzina cara Mikołaja II (co ważne, ponoć opętana przez fałszywego (?) proroka Rasputina) zostaje rozstrzelana. Prawdopodobnie jednak jedna z jego córek, Anastazja ("rozrywająca łańcuchy") dzięki zaszytym w gorsecie klejnotom, które działają jak kamizelka kuloodporna uchodzi z życiem. Pomaga jej w tym Siergiej - żołnierz. Aby nie wpaść w ręce zwolenników Lenina próbują dotrzeć do wyspy św. Piotra, znajdującej się na Alasce. Po drodze jednak Siergiej zapada na straszliwą chorobę (hiszpankę) i umiera, a Anastazja daje mu srebrny krzyż, wysadzany rubinami (który kiedyś dostała od Rasputina, aby ją chronił), a sama przybywa na wyspę, gdzie zaraża wszystkich mieszkańców straszliwą grypą. To właśnie ten krzyż, po prawie 100 latach znajduje jeden z marynarzy. A ciało Siergieja staje się tykającą bombą, gdyż istnieje podejrzenie, że w temperaturze panującej na Alasce wirus hiszpanki mógł przetrwać. Czy marynarz po kontakcie z trupem stał się nosicielem zagłady? To zadanie dla najlepszego epidemiologa - Franka Slatera.

Frank do specjalnego zadania wybiera najlepszych ludzi. Nie wie jednak, że na wyspie żyją wilki, uważane przez miejscowych za błąkające się dusze zmarłych, zawieszone między życiem,a śmiercią, które pokrzyżują mu wszystkie plany i doprowadzą do ogromnej katastrofy. Czyżby dusze przodków nie zgadzały się na badania? Wielu ludzi uważa to za znak. 

Ciekawe połączenie historii rodziny carskiej ze współczesnymi badaniami na zagadkowym terenie, jakim nadal jest Alaska. Narracja prowadzona jest z dwóch perspektyw: Anastazji - córki cara, oraz Slatera, który próbuje zabiec katastrofie na skalę światową. W pewnym momencie obie historie się łączą dając odpowiedź na wiele zagadek i pełny obraz przyczyny obecnych problemów. Oprócz ciekawie opowiedzianej historii, dobrego, trzymającego w napięciu thrillera, mamy również wątek miłosny. Dość banalny: samotny naukowiec i kobieta zamieszkująca badane przez niego tereny, których połączyła miłość - tandetne i do przewidzenia. Jednak czy właśnie tak nie powinna się skończyć tego typu historia? Czy czytelnik nie byłby zdziwiony gdyby między nimi nie zaiskrzyło? Z pewnością byłoby to zakończenie niespodziewane. Bo gdy wszystko inne stoi pod ogromny znakiem zapytania wątek miłosny zawsze kończy się tak samo... Cóż, jeden szczęśliwie zamknięty wątek w tej książce jest zupełnie dopuszczalny. 

środa, 16 kwietnia 2014

Katarzyna Bonda - Dziewiąta runa

Znana aktorka Nina Frank, mieszkająca w Mielniku nad Bugiem słynie  z organizowania ostrych, zakrapianych alkoholem i różnymi środkami odurzającymi, imprez, na których spotykają się wszyscy znani celebryci, ale także ludzie ze świata polityki. Większość imprez oczywiście na własny użytek nagrywała, by w odpowiedniej chwili na każdego mieć haka. W końcu gościom bardzo zależy, aby partner nigdy nie dowiedział się, co jego połówka robiła, a raczej z kim, w domu znanej aktorki. Po jednej z takich imprez, listonosz znajduje kobietę martwą. Nina Frank z zmasakrowaną twarzą, pociętym ciałem i butelką między nogami zostaje znalezione we własnym łóżku. A w mieszkaniu próbek DNA jest naprawdę mnóstwo...

Huber Meyer - policyjny profiler ma na swoim koncie wiele udanych spraw. To dzięki niemu policja w krótkim czasie namierzyła nieuchwytnego mordercę. I mimo że profilowanie w Polsce ciągle uważane jest za wróżenie z fusów - Meyer kocha to co robi. Dla pracy zaniedbuje rodzinę. Dlatego otrzymał od żony ultimatum: albo ona i dzieci, albo policja. Zwierzchnik Meyera bojąc się skandalu, w końcu jego podwładny w ostatnim czasie stał się największą policyjną gwiazdą, postanawia wysłać go na "urlop", aby przemyślał sprawy rodzinne. Tak Huber Meyer trafia do Mielnika, gdzie ma zająć się sprawą zamordowanej aktorki Niny Frank. "Urlop" okazuje się jedną z najtrudniejszych spraw, z jakimi miał do czynienia w całej swojej karierze...

Wiele osób miało motyw, aby pozbyć się wyuzdanej aktorki. Jednym z podejrzanych jest mąż. Słynny prezenter telewizyjny, który od wielu miesięcy domaga się rozwodu. Ma dość życia w cieniu żony. W końcu gdy brali ślub było zupełnie odwrotnie. To on był znaną i rozpoznawaną postacią, a ona dziewczyną z drugorzędnych reklam. Poniżany, ośmieszany, żyjący na garnuszku wielkiej celebrytki.. Czy w końcu puściły mu nerwy? 

Huber Meyer przed rozpoczęciem profilowania lubi poznać zwyczaje zamordowanych. Co lubili, a czego nie. Czym się zajmowali. Jak żyli. Spędza więc noc w domu aktorki przeszukując jej rzeczy, oczywiście wbrew wszelkim procedurom. Na strychu natrafia na świadectwa Agnieszki Nalewajko. Znajduje również jej pamiętnik. Jej - czyli dziewczyny, która uciekła z domu i zmieniła nazwisko na Nina Frank, przez całe życie usilnie dbając, aby jej sekret nigdy nie ujrzał światła dziennego. Dlaczego?

Agnieszka Nalewajko, córka nauczycielki, zawsze marzyła, aby zostać wielką aktorką. Matka jednak ciągle jej powtarzała, że show-biznes jest dla ludzi ze znajomościami i biedna dziewczyna nie ma szans, aby w nim zaistnieć. Agnieszka jednak robiła wszystko, aby kiedyś zrealizować swoje marzenia. Sztukę aktorską ćwiczyła... w codziennym życiu. Nigdy nie była sobą, ciągle grała i udawała, patrząc jak inni reagują na jej zachowanie. Tak poderwała chłopaka swojej matki.. Uwodziła go i kokietowała, aż w końcu zostali kochankami, oczywiście w tajemnicy przed wszystkimi. Sekret wyszedł na jaw, gdy okazało się, że dziewczyna zaszła w ciąże. Jakub - ojciec dziecka - poznał matkę Agnieszki jeszcze na studiach, byli parą, jednak gdy on wyjechał na stypendium rozstali się i kobieta wyszła za innego. Małżeństwo bez miłości nie trwało jednak długo, dlatego Agnieszka większość życia spędziła tylko z matką. Po latach Jakub wrócił. Nie wiedział wówczas, że Agnieszka naprawdę jest jego córką i uwikłał się z nią w kazirodczy romans po którym dziewczyna zaszła w ciążę. Agnieszka uciekła z domu i już nigdy więcej nie spotkała swojej matki. Mając jedynie plecak postanowiła autostopem dostać się do warszawy. Nie wiedziała wówczas, że mężczyzna, który ją podwiezie tak bardzo zmieni jej życie...

Ale nie mogę zdradzać wszystkiego.

Katarzyna Bonda - kobieta, która rozsławiła Bogdana Lacha, pierwszego polskiego profilera, w Dziewiątej runie opowiada o technikach pracy psychologa policyjnego zajmującego się tworzeniem portretów psychologicznych domniemanych morderców. Narracja prowadzona jest z dwóch perspektyw: obecna, w której profiler szuka zabójcy, przeplatana się z historią Agnieszki-Niny. Książka pełna jest seksu, brutalnych scen i uwikłań życiowych. Świat wykreowany przez Bondę jest pełen tak nieprawdopodobnych zbiegów okoliczności i ciążącego nad bohaterami fatum, że aż wydaje się niemożliwy. A może to wszystko tylko fikcja? Kończąc książkę nie mam co do tego pewności... 


sobota, 12 kwietnia 2014

Człowiek, który zapomniał swego nazwiska - Stanisław Wotowski

Ze szpitala dla obłąkanych ucieka młody mężczyzna. Nie pamięta jak się nazywa, ani dlaczego znalazł się w ośrodku dla umysłowo chory. Wie tylko, że leki podawane mu siłą przez doktora Tretter bardziej mu szkodzą niż pomagają. Czuje się po nich ospały i zdezorientowany. Zauważa to również młoda pielęgniarka, której żal grzecznego młodzieńca trzymanego nie wiadomo po co w szpitalu i pomaga mu w ucieczce. Warto dodać, że jedna z jej znajomych podsłuchała, że komuś bardzo zależy na śmierci mężczyzny i dlatego doktor robi wszystko, aby ten nigdy nie odzyskał pamięci.

Mężczyzna, nie znamy jego imienia, trafia do Warszawy, gdzie w jednej z kawiarni zostaje rozpoznany. Okazuje się, że nie jest postacią lubianą. Co więcej, szuka go prokurator, gdyż okradł i oszukał wielu ludzi. Niestety nadal nic sobie nie przypomina, a policja na czele z doktorem Tretterem poruszają niebo i ziemię, żeby go odnaleźć. Na szczęście dowiaduje się, że nie ma nic wspólnego z poszukiwanym oszustem, no może tylko tyle, że jest do niego dość podobny. Niewiarygodne zbiegi okoliczności sprawiają, że zawsze jest z kimś mylony, a te pomyłki wychodzą mu na dobre. Kim jest młodzieniec? Komu i dlaczego zależy na jego śmierci? Odpowiedź nie jest taka prosta. 

Wotowski dość prosto prowadzi akcję. Wszystkie, nawet najbardziej oczywiste wątki dokładnie wyjaśnia nie zostawiając czytelnikowi miejsca na domysły. Tożsamość bohatera budzi ciekawość, tym bardziej, że wielokrotne próby jej odkrycia okazują się fałszywym tropem. Nie można tej powieści nazwać typowym kryminałem, mimo obecności odwróconej chronologii. Jest zagadka, ale to ofiara próbuje ją rozwikłać. Nie ma trupa, ale jest postać komiczna (Wręcz) momentami przypominająca Papkina z Zemsty. Wprawdzie napięcie jest utrzymane na dobrym poziomie, intryga również jest ciekawa, ale czytelnik momentami czuje się jak głupiec czytając wyjaśnienia oczywistych wątków. Jest to raczej ciekawie spisana historia perfidnych intryg wymierzonych wobec inteligentnego i bogatego człowieka, który popełnił jeden błąd: zakochał się w niewłaściwej osobie.

sobota, 29 marca 2014

Marek Krajewski - Erynie

Andrzej, alkoholik po skończonej terapii postanawia się uporać ze swoim życiem osobistym i prosić byłą żonę o wybaczenia. Aby jej, niespełnionej reżyserce ciągle poszukującej dobrego tematu na film, wszystko wynagrodzić opowiada historię tej samej fotografii powielonej w milionach egzemplarzy. Zdjęcie przedstawia małego, półtorarocznego chłopca.

W 1939 roku we Lwowie znaleziono ciało małego chłopca. Zabójca ponacinał mu skórę i spuścił całą krew gdy dziecko jeszcze żyło. Komisarz Edward Popielski, znany z niekonwencjonalnych metod śledczych, próbuje odnaleźć zabójcę dziecka. Trafia na trop wariata, który w swojej kartotece ma sporo agresywnych i bestialskich wykroczeń. Aby oddać sprawiedliwość pozoruje samobójstwo podejrzanego. Po pewnym czasie zostaje znaleziony kolejny zmaltretowany chłopiec, a Popielski dostaje dziwne listy. Widać, że zabójca za wszelką cenę chce być złapany. Wręcz żąda od komisarza męczeńskiej śmierci. Czyżby chodziło tylko o wyrzuty sumienia (erynie- personifikowane wyrzuty sumienia, które mogą zabić człowieka), czy może zbrodniarz miał jakiś cel w prowokowaniu Popielskiego? 

Doskonała psychologiczna wręcz powieść Marka Krajewskiego. Główny bohater to mężczyzna porywczy, uległy na wszelkie kobiece wdzięki, ale również niezwykle inteligentny i wykształcony. W powieści odnajdujemy mnóstwo nawiązań do literatury antycznej, paremii łacińskich i wizji klasyków. Doskonała kryminalna intryga kończy się tragicznie, wręcz zgodnie z zasadami dramatu antycznego. Mnóstwo brutalnych scen, drastyczny język i niehumanitarne zachowania policji przenoszą nas w realia 1939 roku. Mimo nieaprobowanego, przez współczesnego czytelnika, zachowania komisarza, mocno kibicujemy Popielskiemu w rozwiązaniu zbrodni i ujęciu sprawcy. Bardzo chcemy, aby fabuła zakończyła się zgodnie ze schematem typowej powieści kryminalnej: ujęcie sprawcy - zasłużona kara. Tak się jednak nie dzieje. A zakończenie budzi w nas ogromne emocje. Jakie? Pewnie u każdego inne. Dlatego, aby się przekonać - warto przeczytać. 

wtorek, 25 marca 2014

Jo Nesbo - Łowcy głów

Roger Brown jest najlepszym w swoim fachu łowcą głów. Gdy on poleci jakiegoś kandydata na dane stanowisko, nikt nie ma wątpliwości, że wybór jest słuszny. Brown mimo niezbyt mile wspominanego dzieciństwa ma satysfakcjonującą pracę, wspaniałą i piękną żonę, ogromny dom. Ciągle jednak ma wrażenie, że nie jest w stanie zapewnić żonie odpowiedniej stopy życiowej (jej galeria sztuki pochłania wiele pieniędzy), dlatego kradnie dzieła sztuki i sprzedaje je na czarnym rynku. Jego żona bardzo pragnie mieć dziecko, jednak Roger nie tylko zmusił ją do usunięcia już poczętego, ale nie chce się zgodzić na żadnego nowego członka rodziny. Jego świat wywraca się do góry nogami, gdy zdaje sobie sprawę, że nie jest jedynym mężczyzną na świecie, który może spełnić marzenie jego żony. Popełnia wtedy mnóstwo głupstw, przez które ginie wielu ludzie. Daje się również wciągnąć w aferę, która tragicznie kończy się dla jego kobiety.

Zdecydowanie lepiej Nesbo wyszło kreowanie postaci Harrego Hole i seria z jego udziałem. Kryminał pełen obrzydliwych scen (pływanie w gnojówce), który długo się rozkręca. Jednak gdy zaczyna się prawdziwa akcja czytelnik z bijącym sercem trzyma kciuki za dalsze losy bohatera. Męcząca może być jedynie ta nieskończona zabawa w kotka i myszkę Rogera i jego przeciwnika. Jednak niespodziewane zakończenie rehabilituje wcześniejszą nudę. 

poniedziałek, 17 marca 2014

Adam Nasielski - Opera śmierci

Druga powieść kryminalna Adama Nasielskiego z inteligentnym inspektorem Bernardem Żbikiem w roli głównej. Tym razem akcja rozgrywa się w warszawskiej operze. Inspektor wraz ze swoim wiernym aspirantem wybrali się na nową sztukę. Bernard Żbik jednak miał dziwne przeczucie, że "po scenie przechadza się śmierć". Skąd te przypuszczenia? Z dedukcji. Jeden z widzów przez dwa akty trzymał rękę w kieszeni, prawdopodobnie na rewolwerze. Z kolei dyrygent nagle z trzecim akcie przerzucił pałeczkę do lewej ręki, a prawą trzymał w kieszenie, na spuści... I stało się. Na scenie dokonano morderstwa. Nikt jednak nie wiedział, że aktorka mająca grać główną rolę nie przyszła na spektakl, a jej miejsce zajęła dublerka. 

W toku śledztwa okazało się, że Żbik znalazł trzy takie same pistolety, w każdym brakowało jednej kuli. A to właśnie z tego modelu została zastrzelona aktora. Następnego dnia pojawił się czwarty identyczny pistolet, który również został użyty... Cóż za przerażający dramat rozgrywał się za kulisami teatru? Bernard Żbik wkrótce będzie musiał zmierzyć się z trudnym zadaniem.

Nasielski nieco złamał jedną ze złotych zasad kryminalnej szarady. Nie mogę jednak zdradzić którą, ponieważ wtedy ujawnię mordercę.

Ale przytoczę ciekawą anegdotkę z życia pisarza:
"Niedawno temu jeden z moich przyjaciół rzekł do mnie z miną Buddy patrzącego na swój pępek: «Powieści kryminale nie mają głębi treści, są płytkie i banalne.» (…) Poleciłem mu udać się z jedną z morskich wycieczek Cooka na Ocean Indyjski, tam gdzie znajduje się największa głębia na ziemi. I poradziłem mu, aby w tym właśnie miejscu wskoczył do wody, uwiązawszy sobie przedtem u nóg komplet Wallace’a (250 dzieł) oprawiony w skórę wołową. Wtedy będzie miał i powieści kryminalne, i głębokość.” 

czwartek, 13 marca 2014

Adam Nasielski - Alibi

Albert Godlewski dostaje przedziwny list. Anonimowy nadawca pisze, że zabije go na kolacji w domu Godlewskiego, na którą sam gospodarz go zaprosi. Albert raczej nie wierzy w tego typu żarty, ale postanawia zaprosić na wieczór swoich przyjaciół, aby czuć się bezpiecznie i nie kusić losu. Wieczór spędza z Anną - swoją narzeczoną, przyjacielem Maurycym, prawnikiem Bolkiem, lekarzem Tyzabitowskim i słynnym warszawskim detektywem - Jerzym Klinem. W takim towarzystwie nic mu nie może grozić. A jednak! Albert zostaje zamordowany! Sześć osób w zamkniętym pomieszczeniu, jedna z tych osób nie żyje i nikt nic nie zauważył! Czyżby Albert został otruty? Sekcja zwłok zdecydowanie to wyklucza. Jak w takim razie zginął Godlewski? To zadanie dla inspektora Bernarda Żbika - inteligentnego psychokryminologa. 

Doskonała zagadka zamkniętego pokoju, gdzie dokonanie morderstwa wydaje się absurdalne i niemożliwe. Nikt nic nie widział, wszyscy byli z zabitym w ostatnich minutach jego życia, a mimo tego mężczyzna nie żyje. Dokonać zbrodni mógł każdy z nich, ale tylko jeden ma doskonałe alibi i to jest właśnie najbardziej podejrzane!

Nasielski doskonale skonstruował intrygę, jednak to mu nie wystarczyło. Budując akcję zdecydowanie przesadził. Godlewski niby nie żyje, ale za chwilę "budzi się", aby wyrzec ostatnie słowa. Morderca już jest złapany, ale jednak ucieka i porywa następną osobę spośród grona wstępnie podejrzanych. Czuć wyraźne przekombinowanie, udoskonalanie tego, co już jest wystarczająco ciekawe. Poza tym, razi jego język, szczególnie podczas opisów zakochania. Autor wyraźnie sili się na romantyzm, spoufala się z czytelnikiem, zwracają się kilkakrotnie wprost "drogi czytelniku". Pomysł genialny, wykonanie trochę słabsze, ale biorąc pod uwagę, że kryminał został napisany w 1933 roku nie jest źle.


* Nasielski chyba nie przepadał za Sherlockiem Holmesem. W kilku scenach wyraźnie kpi z genialnego detektywa, nie szczędząc ironicznych słów. 


sobota, 1 marca 2014

Mariusz Czubaj - Zanim znowu zabiję

Życie Rudolfa Heinza (profilera, policjanta znanego z poprzednich części) zostaje wywrócone do góry nogami. Po wielu latach nieobecności, do Polski wraca jego ojciec - gwiazda piłki nożnej, który postanowił odnaleźć syna nie bez powodu. I nie chodzi wcale o ojcowskie uczucia, czy wyrzuty sumienia - Józef Heinz zupełnie niechcący dowiedział się o grzechach futbolu, dużo większych niż sprzedaż meczów. Jego znajomy, również piłkarz, Jacek Kos popełnił samobójstwo. Wbrew nazwie nie zrobił tego z własnej woli, to nie ten typ człowieka, którego można czymkolwiek złamać. Piłkarz został zmuszony do odebrania sobie życia. Podążając tropem piłki nożnej, której nawiasem mówiąc Rudolf nienawidził, właśnie ze względu na sławnego, wyrodnego ojca, policjant trafia na ślad kolejnych zabójstw. Każdy, kto głębiej interesował się światem futbolu nie żyje. A znalezione wskazówki zostały owinięte w ludzką skórę... Sprawę komplikuje dodatkowo fakt morderstw wśród nastoletnich piłkarzy. Kilku chłopców, marzących o wielkiej karierze na boisku, wyróżniających się ogromnym talentem i zmysłem piłkarskim, znaleziono zagłodzonych i uduszonych. Czyżby ktoś nienawidził piłki nożnej tak samo, jak nasz komisarz? A może zabójcą kieruje zazdrość i niespełnione ambicje? Rudolf wbrew sobie, musi współpracować z ojcem, aby dorwać zabójcę. Wnikając w świat znienawidzonego futbolu pozna również dwóch przyjaciół Józefa - mówiących o sobie "trzej przyjaciele z boiska: skrzydłowy, obrońca i łącznik". Coś w tej zwrotce się jednak nie zgadza... Czy Rudolf nie przeoczy jasnej podpowiedzi? 

W tym samym czasie, gdy Heinz próbuje rozwikłać sprawę piłkarską, z zakładu psychiatrycznego ucieka Inkwizytor - mężczyzna, który próbował spalić komisarza żywcem - a jego mieszkanie zostało podpalone... Czyżby przeszedł czas, na wyrównanie rachunków? 

Genialna powieść Czubaja. Z kryminału na kryminał autor coraz bardziej się rozkręca. Część zdecydowanie lepsza od dwóch poprzednich: trzymająca w napięciu, urozmaicona, wzbogacona o nowe fakty i intrygi. Postać Rudolfa Heinza nabiera wyraźniejszych konturów: motyw ojca, śmierć żony, młodzieńcza miłość. Bohater staje się już nie tylko profilerem i wiecznie pijanym gliną, ale postacią mającą głębię psychologiczną, dramatyczną przeszłość i rodzinne problemy. Czubaj delikatnie nawiązuje do powieści Miłoszewskiego, wspominając, że kiedyś spotkał na swojej drodze prokuratora Teodora Szackiego. Opisuje świat piłkarskich porachunków i policyjnych powiązań. Doskonale oddaje atmosferę polskich miast, po których porusza się Heinza. A co najlepsze, zapowiada kolejną część z niepokornym profilerem. Oby szybko!

środa, 26 lutego 2014

Mariusz Czubaj - Kołysanka dla mordercy

Sławny profiler z Katowic, Rudolf Heinz po raz kolejny odwiedza stolicę, by zająć się sprawą zabójstwa. Tym razem w Warszawie giną bezdomni. Morderca zabija ich zastrzykiem z benzyny, pod czym odcina dłonie.. aby je umyć. Kolejny świr-mistyk? Czy może skrzywdzony w dzieciństwie chłopiec? Ze sprawą zmasakrowanych bezdomnych zbiega się śmierć biznesmena, który parę lat wcześniej miał coś wspólnego z obozem pracy i gwałtem Ormianki. Przypadek? Czy dokładnie planowana zemsta?

Rudolf Heinz (znany z powieści 21:37) lubi pracować jako wolny elektron, często w niekonwencjonalny sposób. Idealnie łączy ze sobą fakty i zauważa nawet najdrobniejsze szczegóły. Pijak to może za dużo powiedziane, ale nie raz zdarzyło mu się wstawać z ciężką głową. Walczy z nałogiem palenia papierosów. Przypomina trochę Harrego Hole z powieści Jo Nesbo: inteligentny, niepozbierany, z rozsypanym życiem osobistym i nałogiem, prześladowany przez demony przeszłości. Po raz kolejny zmierzy się ze zbrodniarzem, który lubi rzucać wyzwania. Powróci również do historii Inkwizytora, który prawie spalił go żywcem... Wygląda na to, że ta sprawa będzie ciągnęła się za nim wiecznie. 

Kolejna świetna powieść Czubaja, w której główną rolę gra Heinz - polski Sherlock Holmes dostrzegający niezauważalne niuanse. Doskonała akcja, intryga, zagadka. Powieść, nawet lepsza od pierwszej, gdyż trzyma w napięciu do ostatniej strony, która nadchodzi zdecydowanie za szybko. A otwarte zakończenie sprawia, że nie sposób powstrzymać się przed sięgnięciem po kolejną część. 

poniedziałek, 24 lutego 2014

Ślub - Nicholas Sparks

Wilson Lewis w nawale pracy zapomina o dwudziestej dziewiątej rocznicy ślubu. Od tego incydentu zdaje sobie sprawę, że z jego małżeństwem jest coraz gorzej. Zawsze z żalem patrzył na małżeństwa, które dopadła obojętność, pary, których trzyma przy sobie wyłącznie przyzwyczajenie. I nagle zdaje sobie sprawę, że jego małżeństwo jest na najlepszej drodze ku temu. Zastanawia się, czy jego żona jest nadal szczęśliwa, czy przypadkiem, wbrew jego zachowaniu, on nie kocha jej bardziej niż ona jego.. Mając za wzór swoich teściów, Noah i Allie (książka Pamiętnik), postanawia za wszelką cenę uratować swoje małżeństwo i od nowa rozkochać w sobie żonę.

Do trzydziestej rocznicy ślubu postanowił przygotować się już dużo wcześniej. Szykował cudowny prezent, wziął pierwszy od kilkunastu lat tak długi urlop (8 dni!), gdy nagle jego najmłodsza córka poinformowała go, że bierze ślub w rocznicę ich ślubu! Czyżby wszystko popsuła? A może to tylko początek wspaniałej niespodzianki szykowanej przez Wilsona?

Cudowna kontynuacja Pamiętnika. Opowieść o miłości, ale nie tej idealnej, romantycznej, bajkowej, ale o miłości codziennej, pełnej kłótni, kryzysów, momentów zwątpienia i obojętności, która mimo iż nie sięga ideału jest wieczna. Sparks przeplata wątki z Pamiętnika, dodaje nowe motywy historii Noah i Allie, o których wcześniej czytelnicy nie wiedzieli, opisuje historię miłości Wilsona i Jane, wzbogacając ją wspomnieniami z ich młodzieńczych lat. Pokazuje, że o miłość należy walczyć, a ciągłe starania o drugą osobę są niezbędne w drodze do szczęścia. Nawet po trzydziestu latach małżeństwa ludzie mogą się kochać tak, jak w pierwszych latach znajomości, wystarczy odrobina wysiłku. 

Nicholas Sparks to mistrz historii romantycznych, ale przede wszystkim mistrz historii życiowych. Bo przecież najlepsze scenariusze pisze samo życie. Potrafi opowiadać o sprawach, które przytrafiają się prostym ludziom w codziennym życiu, ale pisze tak, że nie da się nie płakać czytając. Nie boi się uśmiercić swojego bohatera, co więcej, robi to często (tak jak życie), ale pokazuje tym samym, że we wszystkim tkwi jakiś głębszy sens. A swoimi utworami daje solidnie do myślenia, o życiu, o wartościach, o tym, co dla nas jest, lub powinno być najważniejsze. Napisał mnóstwo książek (które zostały również zekranizowane*) i po przeczytaniu wszystkich, nie potrafię wybrać najlepszej, każda z nich jest na swój sposób najpiękniejsza... 



* Ekranizacje:

Filmy są bardzo dobre. Kręcone przy udziale autora, dlatego odzwierciedlają historię opowiedzianą w książkach. Polecam jednak najpierw przeczytać książki - nic nie zastąpi emocji, które w nas wywołują. 

sobota, 22 lutego 2014

Maureen Jennings - Detektyw Murdoch. Pod gwiazdami smoka

W jednym z podupadłych domów znaleziono ciało Dolly Merishaw, zapijaczonej, nielubianej przez sąsiadów starszej kobiety, oficjalnie utrzymywanej przez upośledzoną córkę. Dolly mieszkała w przerażającym brudzie i straszliwej nędzy. W całym domu roznosił się smród, wszędzie rosiło się od robaków, much i grzyba. Jak się okazało, kobieta była akuszerką, która za sporą sumę pieniędzy pomagała kobietom pozbyć się ich "kłopotu". Prowadziła dodatkowo dziennik, w którym, jak sama mówiła, zapisywała wszystkie grzechy swoich klientek, do których należały nie tylko biedne, porzucone dziewczyny, ale także bogate, wysoko usytuowane kobiety. Jej zapiski stanowiły dodatkowe źródło utrzymania, gdyż kobieta pozbawiona wszelkich zasad nie brzydziła się szantażem. Czyżby tym razem posunęła się za daleko? Komu najbardziej zależało na jej śmierci? Bo z pewnością, takich osób było sporo...

Akcja utworu osadzona jest w XIX-wiecznym Toronto. Autorka utrzymuje klimat czasów, w których gadanie ludzkie było rzeczą świętą i najważniejszą, a opinia sąsiadów kluczem do szczęścia, bądź zguby. Niewierne żony sławnych mężczyzn były w stanie zrobić wszystko, aby uchodzić za przykładne i cnotliwe. Nie bały się nawet zabijać. Obłuda, fałsz, gra pozorów i dewocja może niezwykle denerwować. Czytelnik nie może doczekać się ukarania "przykładnych" obywateli, którzy uchodzą za takich świętych, że aż nierealnych. Główna postać, detektyw Murdoch jest kreowany, jako niezwykle samotny mężczyzna. Co jest często podkreślane, uwielbiający jazdę na rowerze. Detektyw nie ma zbyt wielu okazji popisania się swoim intelektem, czy dedukcją. Chociaż bez wątpienia jest inteligentnym mężczyzną. Sama akcja czy intryga jest na średnim poziomie. Jest zagadka, ale rozwiązaniu nie towarzyszy wielkie wow, jak przystało na dobry kryminał. Więcej dowiadujemy się najnowszych plotek o życiu okolicznych mieszkańców, niż przesłanek towarzyszących śledztwu. 


* Książkę otrzymałam od portalu Zbrodnia w Bibliotece

środa, 5 lutego 2014

Joanna Chmielewska - Całe zdanie nieboszczyka

Po przeczytanie tej książki, zupełnie nie rozumiem fenomenu Chmielewskiej. Czytając recenzje na innych portalach, zastanawiałam się, co ze mną jest nie tak, że tylko mi Całe zdanie nieboszczyka kompletnie się nie podoba!

Na 200 stronach autorka opisuje, jak mafia przez przypadek porwała rozkapryszoną, pyskatą babę i musi spełniać jej zachcianki, traktując ją jak królową, bo przecież tylko ona wie (przypadkowo) gdzie jest skarb, na którym im zależy. Bohaterka chyba miała być zabawna, ale Chmielewskiej to w ogóle nie wyszło. Kreowana na siłę kobieta, której zawsze się coś przytrafi i, która w ogóle jest taka och, ach i wow, bardziej drażni niż bawi. Jedna, roztrzepana baba kilkakrotnie ucieka uzbrojonym bandziorom, wydłubując nawet dziurę w skale szydełkiem (!) . Samotnie przepływa również Atlantyk, nie mając pojęcia o prowadzeniu motorówki - och, co za szczęśliwy zbieg okoliczności, że niechcący przyciska we właściwym momencie dobry guzik. Czytelnik nie może się doczekać, kiedy mafia w końcu zrobi z nią porządek! Później, gdy w fabule pojawia się Diabeł - niby wielka miłość, ale z drugiej strony to straszny babiarz i podrywacz - zaczyna się robić ciekawie... Przez parę minut. Bo na końcu akcja jest tak zaplątana i tak się ciągnie, że chyba dorównuje Modzie na sukces. 

Nie kwestionuję talentu Chmielewskiej na podstawie jednego, moim zdaniem, niewypału, ale na pewno 
drugi raz nie zabiorę jej kryminału do pociągu! Podróż jest i tak wystarczająco długa... 

sobota, 1 lutego 2014

Aleksander Błażejowski - Sąd nad Antychrystem

W jednym z podejrzanych hoteli, policja znajduje zwłoki garbatego szpiega. Wszyscy myślą, że morderstwo miało charakter polityczny. Jednak z czasem wychodzą na jaw nowe szczegóły, zupełnie niezwiązane z kwestiami politycznymi. Okazuje się, że denat był nie tylko szpiegiem, ale też wrażliwym literatem. O jego zamiłowaniu pisarskim wiedziały tylko dwie osoby: rodaczka i znany w całej Warszawie autor dramatów, który, nawiasem mówiąc, ostatnio zupełnie stracił wenę. Mimo braku natchnienia, wkrótce wydaje wspaniały dramat, na który ciągnął tłumy widzów. Sam autor jednak powoli popada w obłęd. Jakież jest zdziwienie społeczeństwa, gdy pewna Rosjanka zarzuca artyście kradzież dzieła. Czyżby znany i szanowany twórca targnął się na życie kaleki z powodu sztuki? Policja nie chce w to uwierzyć, ale za dużo tropów przemawia na niekorzyść autora. 

Sąd nad Antychrystem to drugi tom (pierwszy tom) wydawanej od niedawna serii Kryminały Przedwojennej Warszawy. Błażejowski odsyła czytelnika do swojego wcześniejszego utworu nawiasem wspominając o sprawie, która w Czerwonym Błaźnie była kluczowa. Autor sięga do zabiegów stosowanych we wcześniejszym dziele: międzywojenna teatralno-kabaretowa Warszawa, zbrodnia, jako pokuta za grzechy przeszłości, rozwiązanie bardziej po stronie przypadku niż właściwej dedukcji, wyjaśnienie w formie zeznań postaci. Książka stanowi swoisty dokument epoki: obraz Warszawy, społeczeństwa, stosunki polityczne, wykład historii. Nie możemy powiedzieć, że jest to mrożący krew w żyłach kryminał, choć pojawia się wątek grozy o nawiedzonym teatrze. Jednak intryga jest dobrze skonstruowana, a tropy nakierowują czytelnika na niewinne postaci. Jak na ówczesny stan polskiej literatury kryminalnej Błażejowski spisał się całkiem nieźle! 

piątek, 31 stycznia 2014

Aleksander Błażejowski - Czerwony Błazen

Do teatru "Złoty Ptak" przychodzi tajemniczy mężczyzna w masce, który oferuje występy kabaretowe. Dyrektor zachwycony głosem i talentem nieznajomego chętnie podpisuje z nim umowę. Wkrótce teatr wypełnia się po brzegi i mimo potrojenia ceny biletu, ludzie tłumnie przychodzą na występy Czerwonego Błazna, który zręcznie wyśmiewa ówczesne wady społeczne. Ludziom jednak nie daje spokoju tożsamość gwiazdy kabaretowej. Zakładają się między sobą, kto pierwszy zdemaskuje postać błazna. Również Wiktor Skarski, aby popisać się przed ukochaną obiecuje zdradzić jej tajemnicę wielkiego śpiewaka. Zakrada się więc do jego garderoby. Tam jednak staje się świadkiem zbrodni, o której wolałby nie wiedzieć...

Policja znajduje w teatrze zwłoki. Ponieważ nikt nie wie kim jest i jak wygląda Czerwony Błazen, nie wiadomo czy stał się on ofiarą czy katem. Badając wszystkie tropy trafiają na ślad jedynego świadka zdarzenia - Wiktora, który nawet pod groźbą szubienicy nie chce powiedzieć co stało się w garderobie tajemniczego artysty. Dlaczego? Co takiego zobaczył młodzieniec i kogo kryje? Jego milczenie pociąga za sobą lawinę prawdziwych tragedii. 

Czerwony Błazen to jeden z kryminałów Andrzeja Błażejowskiego - redaktora "Gońca", zamordowanego przez NKWD. Jego książki trafiły na listę ksiąg zakazanych i dopiero niespełna 2 lata temu zostały wznowione przy okazji serii Kryminały Przedwojennej Warszawy. 

Kryminał jest ciekawie skonstruowany, z zachowaniem wszystkich elementów logicznej szarady. Jedyne co może w nim razić, to liczne błędy stylistyczne i ortograficzne (!). Wydawcy w pewnie sposób się jednak za nie zrehabilitowali, wznawiając zapomnianą już serię przedwojennych kryminałów. Teraz literatura polska może się pochwalić, bogatą, kryminalną przeszłością.

W 1926 roku Henryk Szaro podjął się ekranizacji Czerwonego Błazna, w której wystąpił m.in Eugeniusz Bodo. Niestety, podczas wojny film został zniszczony. Do dzisiaj zachowały się tylko nieliczne zdjęcia i plakat.


wtorek, 28 stycznia 2014

Domofon - Zygmunt Miłoszewski

Agnieszka i Robert, młode małżeństwo, przenoszą się do jednego z bloków w warszawskim Bródnie. Nowe miejsce, nowa praca, nowe znajomości = nowe życie. Szkoda tylko, że rozpoczyna się ono od trupa. Na klatce schodowej mieszkańcy znajdują głowę jednego z lokatorów. Okazało się, że mężczyzna próbował jak najszybciej wydostać się z windy, która ruszając obcięła mu głowę. Dlaczego uciekał z jadącej windy? Czyżby coś go przestraszyło? A może nie był tam sam? Na nieszczęście nowych lokatorów, to nie pierwszy i nie ostatni trup w tym bloku. Z dnia na dzień ginie coraz więcej ludzi i to w coraz brutalniejszych okolicznościach. Co z tym miejscem jest nie tak?

Po paru dniach okazuje się, że z bloku nie da się wyjść, a wszystkich mieszkańców dręczą koszmary! Co więcej, Robert zaczął malować przerażające obrazy i w ogóle zrobił się jakiś dziwny. Agnieszka w obawie o własne życie, ogłusza męża patelnią i ucieka... na klatkę schodową, bo przecież całkiem uciec nie może. Tam poznaje Wiktora, dziennikarza alkoholika, który próbuje zacząć życie od nowa i Kamila, zbuntowanego osiemnastolatka, który kompletnie nie potrafi dogadać się z rodzicami. Razem próbują poznać sekret nawiedzonego bloku i uwolnić się od koszmarów. Przekonają się jednak, że nie wszyscy lokatorzy są ludźmi... 

Dzięki tej książce Zygmunt Miłoszewski został okrzyknięty polskim Stephenem Kingiem - moim zdaniem trochę na wyrost, gdyż książka aż tak nie przyprawia o gęsią skórkę jak chociażby Lśnienie czy Ręka Mistrza, ale nie da się zaprzeczyć, że jest genialna. Doskonały pomysł na powieść grozy, gdzie najstraszniejsze sceny rozgrywają się w windzie. Budowane napięcie sprawia, że rzeczywiście zaczynamy bać się koszmarów opowiadanych przez lokatorów nawiedzonego bloku. Mistrzowskie poczucie humoru, genialne teksty i zabawne dialogi rozluźniają mroczną atmosferę. Miłoszewski ironicznie wypowiada się o schematycznych postaciach filmowych, gdzie bohaterowie przez wiele dni walczą ze złem nie załatwiając najprostszych potrzeb fizjologicznych. A postać starej dewotki nie wychodzącej z domu bez różańca, święconej wody i miliona świętych obrazków wytrąci z równowagi nawet najspokojniejszego czytelnika. 
Groza, humor, napięcie, zagadka - tej książce niczego nie brakuje!

sobota, 25 stycznia 2014

Karaluchy - Jo Nesbo

W jednym z domów publicznych w Bangkoku znaleziono ciało norweskiego ambasadora. Rząd norweski za wszelką cenę chce utrzymać tę sprawę w tajemnicy. Dlatego na miejsce zbrodni wysyłają Harrego Hole - doskonałego śledczego, który ma jedną wadę, akurat w tej sprawie niezbędną - jest alkoholikiem. Właśnie nietrzeźwość umysłu głównego policjanta jest wszystkim na rękę, gdyż policja ma już podejrzanego, ale za wszelką cenę stara się utrzymać wszystko w tajemnicy. Dlaczego? Sprawa jest aż za bardzo skomplikowana. 

W samochodzie ambasadora policja znajduje zdjęcia z dziecięcą pornografią. Co więcej okazuje się, że ambasador był gejem, a jego rodzina (żona i córka) to tylko mistyfikacja, dzięki której zdobył tak wysokie stanowisko. Lubił hazard, wyścigi i nie mógł narzekać na nadmiar pieniędzy. Co więcej, był winny mafii spore pieniądze. Wiele osób miało więc powód, aby go zamordować. Harry Hole musi jednak rozstrzygnąć, który z motywów okazał się kluczowy. Jak zwykle w przypadku Nesbo, odpowiedź brzmi: żaden. Budowana przez kilkadziesiąt stron, doskonale zazębiająca się, intryga to tylko kolejny sposób na wykiwanie czytelnika. 

Czy książka jest dobra? Pewnie tak - zawiera wszystkie niepisane zasady dobrego kryminału. Zabójcą jest jedna z postaci, którą poznajemy już na początku. Intryga jest doskonale skonstruowała. Tropy mylące czytelnika są podsuwane z niezwykłą zręcznością. Zakończenie okazuje się całkowicie niespodziewane, czyli takie, jakiego wymaga kryminalna szarada. Jednak pozostaje pewien niedosyt po skończeniu lektury. Ma się wrażenie jakby Nesbo lekko przekombinował. A może to dlatego, że wbrew całej wymyślnej intrydze, motywem zbrodni okazał się ten najczęstszy powód ...

piątek, 24 stycznia 2014

Ziarno prawdy - Zygmunt Miłoszewski

Teodor Szacki, po rozwiązaniu zagadki zabójstwa jednego z kuracjuszy (książka Uwikłanie) i niefortunnym romansie z dziennikarką, rozpoczyna nowe, samotne życie w Sandomierzu. Początkowo nienawidzi swojego kawalerskiego mieszkania, tipsiary-nimfomanki i dziury, w której musi wegetować. Z czasem jednak, zaczyna być coraz bardziej przekonany do nowego miejsca, zwłaszcza, że dzieje się tam naprawdę sporo...

Policja znajduje zwłoki kobiety, żony radnego, znanej działaczki, która cały wolny czas poświęca na organizowanie imprez dla dzieci z miasta. Kobieta została brutalnie zamordowana. Z niezwykłą precyzją morderca podciął jej gardło i spuścił całą krew z organizmu, gdy jeszcze żyła, a następnie zwłoki podrzucił w okolicach żydowskiego cmentarza. Denatka trzymała w ręku rodło - znak przypominający połowę swastyki, który miejscowym ludziom kojarzy się wyłącznie z Żydami. W krzakach obok ciała znaleziono również narzędzie zbrodni - dokładnie oczyszczone z wszelkich śladów. Co więcej, według legendy używano go wyłącznie do uboju rytualnego. Czyżby na pewno zabójca w pośpiechu zapomniał o "brzytwie"? Dziwny zbieg okoliczności, zwłaszcza, że pozostałe elementy zbrodni zostały precyzyjnie zaplanowane. Oczywiście, biorąc pod uwagę historię miasta, stosunki polsko-żydowskie na tym terenie oraz okoliczne legendy - w Sandomierzu wybuchła panika! Rodzice przestają posyłać dzieci do szkoły. Kto wie, czy jakiś Żyd nie zechce wymoczyć macy w krwi bezbronnych, niewinnych pociech?! Teodor Szacki, jako jedyny niezwiązany emocjonalnie z miastem i jego mieszkańcami rozpoczyna śledztwo, nie zważając na "miejscowe brednie". W toku śledztwa wychodzi na jaw, że zamordowana - Elżbieta miała romans z sandomierskim biznesmenem, co rzuca cień podejrzeń na jej męża. Problem polega jednak na tym, że mąż ofiary również został zamordowany! Zabójstwo, równie teatralne, jak poprzednie komplikuje całą sprawę. Wokół zawieszonych na haku, zmasakrowanych zwłok mężczyzny, wyłania się scena niczym z Dana Browna - krwią napisano skrót "KWP", a następnie dodano szereg cyfr. Czyżby zamieszana w to wszystko była Komenda Wojewódzka Policji? Ale co oznaczają te wszystkie cyfry? Teodor Szacki powoli zaczyna wariować, zwłaszcza, że chwilę później w podziemnych lochach znajduje ciało kochanka - biznesmena. Pan prokurator musi zmierzyć się z miejscowymi upiorami, o których krążą przerażające legendy. Gdzie oko za oko to główne motto. A motywy morderstwa, dzieciobójstwa i krzywoprzysięstwa ciągną się za nim przez całe śledztwo. O co w tym wszystkich chodzi? W mieście gdzie wszyscy się znają od urodzenia nie jest łatwo wydobyć jakiekolwiek informacje. Jak dotrzeć do ziarna prawdy, skoro WSZYSCY KŁAMIĄ?!

Świetna intryga, doskonale skomponowana kryminalna szarada, gdzie czytelnik musi naprawdę się wysilić, aby spróbować rozwiązać zagadkę. Spróbować, bo z pewnością nikomu się to w pełni nie uda. Miłoszewski tak gra z czytelnikiem, że jedynym realnym mordercą może być upiór. Ciekawym zabiegiem (stosowanym również w Uwikłaniu) jest rozpoczynanie kolejnych rozdziałów wycinkami z codziennych gazet, które są dobrane z iście sarkastycznym poczuciem humoru. Mistrzowskie dialogi, które mimo upiornej, krwistej scenerii potrafią doprowadzić czytelnika do łzawego śmiechu i doskonale skontrastowane postaci nadają powieści oryginalnego smaczku, który jest już znakiem rozpoznawalnym Miłoszewskiego. 


niedziela, 19 stycznia 2014

Upiory - Jo Nesbo

Harry Hole wraca do Oslo, gdy tylko dowiaduje się, że syn jego ukochanej - Oleg został oskarżony o morderstwo. Chociaż nie jest już policjantem, rozpoczyna śledztwo, próbując znaleźć jakiś punkt zaczepienia, dzięki któremu będzie mógł uniewinnić syna Rachel. 

Okazuje się, że Oleg nie jest już tym niewinnym dziesięcioletnim chłopcem, z którym Harry grał w tetris, czy jeździł na łyżwach. Chłopiec stał się narkomanem, dilerem, wpadł w towarzystwo, które z pewnością nie pomoże mu w drodze na studia prawnicze. I jeszcze został oskarżony o zabójstwo, swojego przyjaciela - ćpuna, dilera, chłopaka, który sprzedał własną siostrę za działkę! Harry próbuje za wszelką cenę znaleźć choćby jeden dowód przemawiający na korzyść chłopca. Jednak wszystko do czego udało się do tej pory dojść policji nie budzi wątpliwości - wina Olega jest bezapelacyjna. Czy Harremu uda się wyciągnąć chłopaka z więzienia? Czy znajdzie prawdziwego zabójcę? I przede wszystkim: czy Harry w ogóle wierzy w jego niewinność? Świat narkotyków z bezbronnego dziecka może przecież uczynić bezwzględnego ćpuna, dla którego jedną wartością jest działka. 

Jak do tej pory, jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy, kryminał Nesbo. Czytając go w połączeniu z Policją - emocje są niesamowite. Nesbo bawi się z czytelnikiem w kotka i myszkę. Urywa akcję w kluczowych momentach, tylko po to, aby wprowadzić mylne tropy. Sprawnie prowadzi nas przez świat narkotyków, mafii, wielkich przekrętów i wielkich osobistości zamieszanych w brudne sprawy. Narracja prowadzona jest z dwóch perspektyw. Ciekawym i nowym zabiegiem u Nesbo jest wprowadzenie, równolegle z akcją, fragmentów wspomnień, pamiętnika osoby zamordowanej. Dzięki temu odkrywamy tę samą zbrodnię na dwóch płaszczyznach. Doskonała kreacja postaci, gdzie nawet do szefa mafii momentami czujemy sympatię. Najbardziej przełomowe jest jednak zakończenie - coś w stylu zabiegu Agaty Christie w Zabójstwie Rogera Ackroyda - w każdym razie zupełnie NIESPODZIEWANE!