Ze szpitala dla obłąkanych ucieka młody mężczyzna. Nie pamięta jak się nazywa, ani dlaczego znalazł się w ośrodku dla umysłowo chory. Wie tylko, że leki podawane mu siłą przez doktora Tretter bardziej mu szkodzą niż pomagają. Czuje się po nich ospały i zdezorientowany. Zauważa to również młoda pielęgniarka, której żal grzecznego młodzieńca trzymanego nie wiadomo po co w szpitalu i pomaga mu w ucieczce. Warto dodać, że jedna z jej znajomych podsłuchała, że komuś bardzo zależy na śmierci mężczyzny i dlatego doktor robi wszystko, aby ten nigdy nie odzyskał pamięci.
Mężczyzna, nie znamy jego imienia, trafia do Warszawy, gdzie w jednej z kawiarni zostaje rozpoznany. Okazuje się, że nie jest postacią lubianą. Co więcej, szuka go prokurator, gdyż okradł i oszukał wielu ludzi. Niestety nadal nic sobie nie przypomina, a policja na czele z doktorem Tretterem poruszają niebo i ziemię, żeby go odnaleźć. Na szczęście dowiaduje się, że nie ma nic wspólnego z poszukiwanym oszustem, no może tylko tyle, że jest do niego dość podobny. Niewiarygodne zbiegi okoliczności sprawiają, że zawsze jest z kimś mylony, a te pomyłki wychodzą mu na dobre. Kim jest młodzieniec? Komu i dlaczego zależy na jego śmierci? Odpowiedź nie jest taka prosta.
Wotowski dość prosto prowadzi akcję. Wszystkie, nawet najbardziej oczywiste wątki dokładnie wyjaśnia nie zostawiając czytelnikowi miejsca na domysły. Tożsamość bohatera budzi ciekawość, tym bardziej, że wielokrotne próby jej odkrycia okazują się fałszywym tropem. Nie można tej powieści nazwać typowym kryminałem, mimo obecności odwróconej chronologii. Jest zagadka, ale to ofiara próbuje ją rozwikłać. Nie ma trupa, ale jest postać komiczna (Wręcz) momentami przypominająca Papkina z Zemsty. Wprawdzie napięcie jest utrzymane na dobrym poziomie, intryga również jest ciekawa, ale czytelnik momentami czuje się jak głupiec czytając wyjaśnienia oczywistych wątków. Jest to raczej ciekawie spisana historia perfidnych intryg wymierzonych wobec inteligentnego i bogatego człowieka, który popełnił jeden błąd: zakochał się w niewłaściwej osobie.