tag:blogger.com,1999:blog-76265735560837248062024-02-19T08:02:54.948+01:00Okiem FilolożkiOkiem filolożkihttp://www.blogger.com/profile/02737365118041393513noreply@blogger.comBlogger256125tag:blogger.com,1999:blog-7626573556083724806.post-39595839743520806002017-04-11T19:56:00.000+02:002017-04-11T19:56:07.948+02:00Tu leży pies pogrzebany - skąd się wzięło powiedzenie?<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNzbB1ZxAwBsx_aHr46Jcy5sWA9nHE-bhYjbx6Dxs3qnuLv-KqVyS310vwkzB2wmWnCqAtRdFhrNdXsB2Frj6KSMbD6vABZzE8MgsPxJvTXhdSI851Dr7GaEYGwKe88GyoOPEtc3ohMIVr/s1600/P1000469.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNzbB1ZxAwBsx_aHr46Jcy5sWA9nHE-bhYjbx6Dxs3qnuLv-KqVyS310vwkzB2wmWnCqAtRdFhrNdXsB2Frj6KSMbD6vABZzE8MgsPxJvTXhdSI851Dr7GaEYGwKe88GyoOPEtc3ohMIVr/s320/P1000469.JPG" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Tu leży/jest pies pogrzebany</i>, czyli tu jest sedno sprawy, w tym rzecz, w tym sęk. Powiedzenie znane każdemu. Skąd się wzięło?<br />
XVII wiek, Turyngia. Wojna trzydziestoletnia. Pewien mężczyzna próbując skontaktować się z ukochaną mieszkającą w oddalonej o kilkadziesiąt kilometrów miejscowości, jako posłańca listów wynajął... swojego psa. Stuczel nie tylko wykonał zadanie, ale przyniósł swojemu panu także odpowiedź od ukochanej. I tak pies został listonoszem, wielokrotnie wymieniając korespondencję między kochankami. Gdy zdechł, jego pan wyprawił mu uroczysty pogrzeb, a na nagrobku wyrył napis: ''da liegt der Hund begraben'', czyli ''tu leży pies pogrzebany". Powiedzenie to najpierw zaczęło funkcjonować w języku niemieckim, a z czasem przyjęło się również w polszczyźnie. </div>
Okiem filolożkihttp://www.blogger.com/profile/02737365118041393513noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-7626573556083724806.post-70381906917130116732017-04-10T20:26:00.000+02:002017-04-10T20:26:12.268+02:00Skąd się wzięło powiedzenie "musztarda po obiedzie"?<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgL_FGu6JsP2py2gOBDdCHxIT50voRzeawmnPL1pmsxdhI7UCsLg7hEjZebJwlJRSPwSIvFy0YKCMCdJlBosp0C-vGGz3JmBXa-pBIRzmeWkIuXgpNNp4mmv_nWxPF4eBY_EdAsGFHGVPMM/s1600/1854891-18.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="239" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgL_FGu6JsP2py2gOBDdCHxIT50voRzeawmnPL1pmsxdhI7UCsLg7hEjZebJwlJRSPwSIvFy0YKCMCdJlBosp0C-vGGz3JmBXa-pBIRzmeWkIuXgpNNp4mmv_nWxPF4eBY_EdAsGFHGVPMM/s320/1854891-18.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">http://xn--spiekarodem-x5b.pl/tag/musztarda/</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Często najfajniejsze tematy językowe wychodzą zupełnie przypadkowo. Tak było i tym razem. Moja przyjaciółka w luźnej rozmowie powiedziała: "to jest już musztarda po obiedzie". I nagle zapaliła mi się lampka: eeeej, a skąd właściwie wzięło się to powiedzenie? Nie wiedziałyśmy. Nie powiem, żeby etymologia, do której dotarłam w pełni mnie zadowoliła, ale jak to bywa z wieloma związkami frazeologicznymi, wytłumaczenie okazuje się banalne. </div>
<div style="text-align: justify;">
Najprawdopodobnie musztarda dotarła do Polski w okresie napoleońskim. Początkowo nie wiedziano, jak należy jeść tę przyprawę. Dlatego na wielu szlacheckich stołach pojawiała się po daniu głównym, jako deser. Jedzono ją łyżkami. Mówi się, że po jednej z takich biesiad, gdy Napoleon zobaczył jak polska szlachta je musztardę, czyli na końcu posiłku, krzyknął oburzony: "Ależ to jest musztarda po obiedzie!" I tak do dzisiaj używamy tego powiedzenia, gdy chcemy powiedzieć, że coś jest już po czasie. </div>
Okiem filolożkihttp://www.blogger.com/profile/02737365118041393513noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7626573556083724806.post-83792009653199048942017-04-06T19:14:00.000+02:002017-04-06T19:14:01.000+02:00Ogarniasz?<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIbUwEmdFuwpXfUDDjRAxxF49B2nROO7qevvRpcN5Oiog6aVKYyTWOniejUQL4NR1YKeLfywYDkIgOXorYpMNk0bdgNHe1W3BsHV3bTa4t5Im5JNDZ-EQKUQzxxaJy5zX7wW0_MKEHtbXq/s1600/ogarnia%25C4%2587.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="319" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIbUwEmdFuwpXfUDDjRAxxF49B2nROO7qevvRpcN5Oiog6aVKYyTWOniejUQL4NR1YKeLfywYDkIgOXorYpMNk0bdgNHe1W3BsHV3bTa4t5Im5JNDZ-EQKUQzxxaJy5zX7wW0_MKEHtbXq/s320/ogarnia%25C4%2587.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">http://zszywka.pl/p/zaczynam-ogarniac-4205153.html</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Muszę <i><span style="color: red;">ogarnąć</span> </i>mieszkanie przed przyjściem gości (<span style="color: red;">=posprzątać</span>), <i><span style="color: red;">ogarnij się</span> </i>(<span style="color: red;">=weź się w garść, opanuj się</span>), musisz <i><span style="color: red;">ogarnąć</span></i> ten materiał, jeśli chcesz zdać egzamin (<span style="color: red;">=nauczyć się</span>), <i><span style="color: red;">ogarniesz</span> </i>transport? (<span style="color: red;">=zorganizować</span>), muszę się <i><span style="color: red;">ogarnąć</span> </i>po tej sytuacji (<span style="color: red;">=uspokoić, doprowadzić do porządku</span>). Podobno bzokolicznik <i><span style="color: red;">ogarniać</span> </i>zastępuje aż 95% pozostałych! </div>
<div style="text-align: justify;">
Bez wątpienia jest to słowo uniwersalne. Wyrażające więcej niż tysiąc innych - jak mówią niektórzy. Szczególnie młodzież. I nie można mieć do nich pretensji. Język zawsze dążył do uproszeń. Ale... to tak jak ze słowem <i>fajnie</i>, którego osobiście nie lubię. <i>Fajne</i> może być wszystko. Jeśli pytam jak się komuś coś podoba i słyszę - <i>jest fajne</i> to wiem, że jest nijakie. Warto się czasami wysilić i skorzystać z synonimów. Bo niedługo sprowadzimy naszą konwersację do dwóch odpowiedzi na wszystkie pytania: <i>ogarniam/nie ogarniam. </i></div>
Okiem filolożkihttp://www.blogger.com/profile/02737365118041393513noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-7626573556083724806.post-60398960933480459842017-03-20T20:46:00.001+01:002017-03-20T20:46:16.481+01:00Stolec - etymologia <table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggL-Rz9wz_m8Wg-p2wDw2tSNbhD8hojjv1zMgGdvB13sV0TBzKmdURWLp8_tBrptr4N25OzHcU8xtMzvGrl11vUfmZSBZhqny4WxIb4WevACBCdRgAeKG2-OuVSSFRm1uBEnyZJaPG6gzp/s1600/4122_f329_500.jpeg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="168" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggL-Rz9wz_m8Wg-p2wDw2tSNbhD8hojjv1zMgGdvB13sV0TBzKmdURWLp8_tBrptr4N25OzHcU8xtMzvGrl11vUfmZSBZhqny4WxIb4WevACBCdRgAeKG2-OuVSSFRm1uBEnyZJaPG6gzp/s200/4122_f329_500.jpeg" width="200" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a class="_ZR irc_hol i3724" data-noload="" data-ved="0ahUKEwiP96_Z3uXSAhUFuBQKHcqIBIkQjB0IBg" href="http://www.conlanger.fora.pl/lingwistyka,5/pytania-o-etymologie-w-polskim,1819-495.html" jsaction="mousedown:irc.rl;keydown:irc.rlk" rel="noopener" style="background-color: white; color: #7d7d7d; cursor: pointer; font-family: arial, sans-serif; font-size: 13px; text-align: start; text-decoration: none;" tabindex="0" target="_blank"><span class="irc_ho" dir="ltr" style="margin-right: -2px; padding-right: 2px; unicode-bidi: isolate;">Conlanger</span></a></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<i><a href="http://okiem-filolozki.blogspot.com/2013/09/dziwka-kutas-chuj-co-kiedys-oznaczay-te.html" target="_blank">Dziwką</a> </i>określano kiedyś prostą kobietę, dziewkę, <i><a href="http://okiem-filolozki.blogspot.com/2013/09/dziwka-kutas-chuj-co-kiedys-oznaczay-te.html" target="_blank">kutas </a></i>oznaczał tylke samo co frędzel, czy dekoracyjny sznur, a <i><a href="http://okiem-filolozki.blogspot.com/2013/09/dziwka-kutas-chuj-co-kiedys-oznaczay-te.html" target="_blank">chuj</a> </i>to był po prostu wieprz. W wyniku ewolucji językowych niektóre słowa zmieniają całkowicie swoje znaczenie, bądź obocznie wskazują na coś odmiennego, zaskakującego. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tak było z wyrazem <i><span style="color: red;">stolec</span>. </i>Kiedyś nazywano tak tron, krzesło, a właściwie siedzisko monachy, biskupa. W przenośni również władzę królewską czy biskupią. Obecnie kojarzy się wyłącznie z odchodami. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jest jeszcze trzecie znaczenie, najmniej popularne, gdzie <i><span style="color: red;">stolec</span> </i>oznacza słup w konstrukcji drewnianej. </div>
Okiem filolożkihttp://www.blogger.com/profile/02737365118041393513noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7626573556083724806.post-77700121311262616892017-03-18T10:45:00.000+01:002017-03-19T10:35:21.499+01:00"Mieszkam w Kup" czy "mieszkam w Kupie"? <table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: justify;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDN8bUTyiptloTRFexCnuh-wVT1acRYNkPvTK7mw-TPoio9IP3IB7FFfanDas9zJHyNUHPTjTuQhDjlp7MLjBxj9T-mIgVnTPRs2hbAV210Y0ISIXVkNM1jdj-pL5oftNShlRttbIWWU_3/s1600/kp08b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="201" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDN8bUTyiptloTRFexCnuh-wVT1acRYNkPvTK7mw-TPoio9IP3IB7FFfanDas9zJHyNUHPTjTuQhDjlp7MLjBxj9T-mIgVnTPRs2hbAV210Y0ISIXVkNM1jdj-pL5oftNShlRttbIWWU_3/s320/kp08b.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a class="_ZR irc_hol i3724" data-noload="" data-ved="0ahUKEwi555vW3d_SAhVDD5oKHQCgDoEQjB0IBg" href="http://ikroopka.blogspot.com/2013/08/kup-w-kup-i-o-kup-czyli-prosba-do-prof.html" jsaction="mousedown:irc.rl;keydown:irc.rlk" rel="noopener" style="background-color: white; color: #7d7d7d; cursor: pointer; font-family: arial, sans-serif; font-size: 13px; text-align: start; text-decoration: none;" tabindex="0" target="_blank"><span class="irc_ho" dir="ltr" style="margin-right: -2px; padding-right: 2px; unicode-bidi: isolate;">Moje klimaty </span></a></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<i>Kup </i>wieś położona w województwie opolskim. Na tablicach wjazdowych nazwa zapisywana jest również obocznie w języku niemieckim jako <i>Kupp. </i>Prawdopodobnie wywodzi się od słowa <i>kopa</i>, wcześniej mówiono <i>kupa czegoś, </i>czyli sterta, usypisko, niewielka góra czegoś (w języku niemieckim <i>Kupp</i> miało znaczenie <i>Haufenort</i>, czyli miejscowość usypisk, kup). </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nazwa miejscowości kończy się na spółgłoskę, więc musi być odmieniana, tak jak np. Słupsk. Mówimy jestem ze Słupska, mieszkam w Słupsku, jadę do Słupska. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jednak mieszkańcy pozostają wyłącznie przy formie mianownikowej. Mówią zatem pochodzę z <i>Kup</i>, chodzę do szkoły w <i>Kup</i>, szpital mieści się w <i>Kup</i>. Podczas gdy prawidłowa odmiana brzmi:</div>
<div style="text-align: justify;">
M. <i>Kup</i></div>
<div style="text-align: justify;">
D. <i>Kupa</i></div>
<div style="text-align: justify;">
C. <i>Kupowi</i></div>
<div style="text-align: justify;">
B. <i>Kup</i></div>
<div style="text-align: justify;">
N. <i>Kupem</i></div>
<div style="text-align: justify;">
Msc. <i>Kupie </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Zatem chodzę do szkoły w <i>Kupie</i>, szpital mieści się w <i>Kupie. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Podobno nawet abp Alfons Nossol próbował przekonać prof. Miodka, że <i>Kup</i> nie odmienia się przez przypadki. Językoznawca pozostał jednak nieugięty :)</div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
Okiem filolożkihttp://www.blogger.com/profile/02737365118041393513noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-7626573556083724806.post-73282573276533484242017-03-16T12:00:00.000+01:002017-03-17T10:50:45.772+01:00Drewno a drzewo - na czym polega różnica? <table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhL7HgdXOXRCkfPDLgnWa9J8eqNzChQbSgzPTh8-DoXbSsTDgsFNBfftLz2DXWVm-vP43LmU3QI5ec-xQ8N1EPmRl2DF_CCRlVa_oBcCtqkXptqvlwiw7VOrgitWNbE9ZcwZam9EjBaK8Gf/s1600/tree-wood-140567_960_720.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhL7HgdXOXRCkfPDLgnWa9J8eqNzChQbSgzPTh8-DoXbSsTDgsFNBfftLz2DXWVm-vP43LmU3QI5ec-xQ8N1EPmRl2DF_CCRlVa_oBcCtqkXptqvlwiw7VOrgitWNbE9ZcwZam9EjBaK8Gf/s320/tree-wood-140567_960_720.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a class="_ZR irc_hol i3724" data-noload="" data-ved="0ahUKEwi82uT2qNTSAhUBhSwKHU2mD8QQjB0IBg" href="https://pixabay.com/pl/drewno-drzewo-drewno-opa%C5%82owe-drewna-140567/" jsaction="mousedown:irc.rl;keydown:irc.rlk" rel="noopener" style="background-color: white; color: #7d7d7d; cursor: pointer; font-family: arial, sans-serif; font-size: 13px; text-align: start; text-decoration: none;" tabindex="0" target="_blank"><span class="irc_ho" dir="ltr" style="margin-right: -2px; padding-right: 2px; unicode-bidi: isolate;">Pixabay</span></a></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="color: red;">Drewno</span> </i>i <i><span style="color: red;">drzewo</span>, </i>przez wielu użytkowników języka wyrazy uznawane za synonimy. Mało, że synonimami nie są, to jeszcze ich znaczenie jest... zupełnie inne. </div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="color: red;">Drzewo</span> </i>to żywy organizm, roślina rosnąca w lesie, parku, na podwórku itd. Z kolei <i><span style="color: red;">drewno</span> </i>jest tym, co nam zostanie po ścięciu <i>drzewa. </i>Jest to materiał stolarski, używany w meblarstwie, oczyszczony z gałęzi, kory, inaczej martwe <i>drzewo. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
Dlatego powinniśmy mówić: <i>sadzimy drzewa, podlewamy drzewa, pielęgnujemy drzewa, przycinamy gałęzie drzew, </i>ale <i>rąbiemy drewno, kupujemy drewno na opał, z drewna robimy meble, gormadzimy drewno na zimę, mamy drewno obok kominka, palimy drewnem. </i>W końcu mamy <i>meble drewniane, </i>czyli wykonane z <i>drewna</i>, a nie <i>drzewne* - </i>wykonane z <i>drzewa.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
Miłośnicy botaniki od razu zwrócą uwagę na jeszcze jedno rozróżnienie.<span style="color: red;"> </span><i><span style="color: red;">Drzewo</span> </i>oznacza rodzaj rośliny, <i><span style="color: red;">drewno</span> </i>jest warstwą żywego drzewa, znajdującą się pomiędzy korą i miazgą a rdzeniem - <span style="color: red;"><i>drewno </i>jest więc tkanką <i>drzewa</i>.</span> </div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>* drzewny </i>może być węgiel, czyli wykonany z surowca, wytworzony z <i>drzewa. </i></div>
Okiem filolożkihttp://www.blogger.com/profile/02737365118041393513noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7626573556083724806.post-12598484411429126682017-03-13T20:03:00.002+01:002017-03-13T20:03:46.567+01:00"Uśpić", a "uspać"<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimunm30hIxrSXdH5FJ7XvrbvEaRxJ1JMvr64fhZWq0EJ9MSITbh5cEh4nrSNgf3KtNBn9ryJwKwaHB5hp5BOtNClZmtqFqONwlTqwjBKfNbfNNyoVTppWJBUtL5rLZVsAg4zQZZ55ChhJo/s1600/11329592_1064472316914881_1345216160_n.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: justify;"><img border="0" height="180" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimunm30hIxrSXdH5FJ7XvrbvEaRxJ1JMvr64fhZWq0EJ9MSITbh5cEh4nrSNgf3KtNBn9ryJwKwaHB5hp5BOtNClZmtqFqONwlTqwjBKfNbfNNyoVTppWJBUtL5rLZVsAg4zQZZ55ChhJo/s320/11329592_1064472316914881_1345216160_n.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Kiedyś usłyszałam, że <i><span style="color: red;">uśpić</span> </i>można psa albo kota (zwierzę), a<span style="color: red;"> </span><i><span style="color: red;">uspać</span></i> dziecko (lub kota ze zdjęcia :)</div>
<div style="text-align: justify;">
Ciekawe rozróżnienie, ale błędne. I nie dlatego, że jest odwrotnie, ale dlatego, że w języku polskim nie istnieje i nigdy nie istniał czasownik <i><strike><span style="color: red;">uspać</span></strike>. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
Błędna forma wytworzyła się najprawdopodobniej analogicznie do istniejących par: <i>sypiać - spać, wysypiać - wyspać, odsypiać - odespać, </i>gdzie miękka głoska <i>p </i>obecna w niedokonanych czasownikach, przechodzi w twardą <i>p</i>, a <i>y </i>całkowicie zanika. Logiczne zatem wydaje się mówienie <i>usypiać - uśpić. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
Jednak w polszczyźnie nie istnieje <i>uspać, </i>a wersją dokonaną czasownika niedokonanego <i>usypiać</i> jest <i>uśpić. </i>Dlaczego? W staropolszczyźnie funkcjonował czasownik <i>śpić, </i>który w wyniku różnych przekształceń językowych został ostatecznie wzbogacony o przedrostek <i>-u. </i>Zatem powstało <i>usypiać - uśpić. </i>I ta nieregularna para aspektowa funkcjonuje do dziś. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Okiem filolożkihttp://www.blogger.com/profile/02737365118041393513noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-7626573556083724806.post-71849817602547399372016-12-28T19:40:00.002+01:002016-12-28T20:56:38.619+01:00Mariusz Czubaj - R.I.P<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKfElcr1kAw7ghYFsebt36QvhchiDtG1uP_lXmJywfPe7l-osw5z1KtYFQ2YqodHDYdGySaNX4CSDVayzrI4Nd9qTlgSZrrqE-T1BIAC-cAU-iUSrhPiqlZnR1MUZrs9_ZJtfsuh9QzZnZ/s1600/P1030320.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKfElcr1kAw7ghYFsebt36QvhchiDtG1uP_lXmJywfPe7l-osw5z1KtYFQ2YqodHDYdGySaNX4CSDVayzrI4Nd9qTlgSZrrqE-T1BIAC-cAU-iUSrhPiqlZnR1MUZrs9_ZJtfsuh9QzZnZ/s320/P1030320.JPG" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Jestem książkowym ignorantem...</div>
<div style="text-align: justify;">
Zbliża się koniec roku, więc w internetach nie może zabraknąć rad jak oślnić wszystkich kreacją sylwestrową, jak schudnąć po świętach czy jak wytrwać w noworocznym postanowieniu, bo przecież wraz z 1 stycznia życie każdego człowieka na tej planecie diametralnie się zmieni. Ale jest jeszcze jeden temat, który niezmiennie przewija się na ścianach mediów społecznościowych - podsumowanie roku. Oczywiście zawsze na plus. Ile osób, może pochwalić się, że wyrtwało w noworocznych postanowieniach do lutego? No właśnie. Zastanawiając się nad podsumowaniem swojego roku weszłam na zakładkę "recenzje"... i zamarłam. Ostatnią dodałam w grudniu. Rok temu. Jestem książkowym ignorantem. Nie dość, że pewnie nie udało mi się przeczytać jednej książki w tygodniu, jak planowałam, teraz już się tego nie dowiem, nie notowałam, to jeszcze nie chciało mi się o nich napisać chociaż kilku słów, postawić plusa bądź minusa przy tytule. Ale jeszcze większym ignorantem okazałam się zabierając się do recenzji <i>R.I.P</i> Mariusza Czubaja, a uświadomił mi to sam autor. Nawet nie będę pisać o mieszanych uczuciach wynikających z przekombinowania, zagmatwanej fabuły, niepotrzebnej brutalnej widowiskowości i poczuciu: znowu zawiodłam się na Czubaju. Skupię się na kilku ostatnich stronach. Spokojnie, nie zdradzę kto zabił. Chociaż w przypadku tej książki powinnam napisać: kto nie zabił. Odniosę się do rozdziału <i>Od autora</i>. Na tych dwóch kartkach Czubaj uświadomił mi jak mało wiem o literaturze kryminalnej, którą teoretycznie się zajmuję. Wymienił tyle nawiązań, odwołań do innych książek, których ja w trakcie czytania nie zauważyłam, że ze wstydu przybrałam barwy okładki. Zamiast więc wymądrzać się i oceniać - nadrobię książkowe zaległości i zabiorę się do czytania. Od podstaw. Za rok narzekając, że się zawiodłam, będę przynajmniej wiedziała ilu autorów za to winić. A Czubaj? Z pewnością dostarczył mi sporo emocji. A książka wcale nie była taka zła. Chociaż spodziewałam się czegoś innego. Ale w końcu, parafrazując autora, dobry kryminał to taki, po przeczytaniu którego czytelnik czuje się jak głupek. Idąc tym tropem - Czubaj jest mistrzem.</div>
Okiem filolożkihttp://www.blogger.com/profile/02737365118041393513noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-7626573556083724806.post-27735764758297092002016-11-13T12:19:00.000+01:002016-11-14T17:57:35.552+01:00Skąd się wzięło powiedzenie "zobaczyć jak świnia niebo"?<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGN3_bISEhAL-s6OHX5ZlTnmxqO1YNppm8PEgPgRQVbl0JXNCeqkHnvbx0f7nlXDF8fQyKJ7UJ3YiqyZiytgTqHGmYcOmDAT7Wa4X8QGgNCwFaspm0Es5gN_IZ9rwGgrfZq9_qVrbAevyu/s1600/P1020880.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: justify;"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGN3_bISEhAL-s6OHX5ZlTnmxqO1YNppm8PEgPgRQVbl0JXNCeqkHnvbx0f7nlXDF8fQyKJ7UJ3YiqyZiytgTqHGmYcOmDAT7Wa4X8QGgNCwFaspm0Es5gN_IZ9rwGgrfZq9_qVrbAevyu/s320/P1020880.JPG" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><a href="http://okiem-filolozki.blogspot.com/2016/04/dlaczego-mowimy-somiany-wdowiec.html" target="_blank">Słomiany wdowiec</a>, <a href="http://okiem-filolozki.blogspot.com/search/label/b%C5%82%C4%99dne%20u%C5%BCycie%20przys%C5%82%C3%B3w" target="_blank">nie zasypiać gruszek w popiele</a>,<a href="http://okiem-filolozki.blogspot.com/2015/04/zbic-kogos-z-pantayku.html" target="_blank"> zbić kogoś z pantałyku</a> </i>czy <i><a href="http://okiem-filolozki.blogspot.com/2015/01/co-to-znaczy-plesc-duby-smalone.html" target="_blank">pleść duby smalone</a> </i>- język polski jest niezwykle bogaty w ciekawe, dla współczesnych użytkowników mniej lub bardziej dziwne, powiedzenia. Nie wzięły się one jednak z niczego. Zadomowiły się w języku, gdyż były proste, dosadne i obrazowe.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tak jak stwierdzenie <i><span style="color: red;"><b>zobaczysz coś jak świnia niebo</b></span></i>. Budowa kręgosłupa, a dokładnie odcinka szyjnego, uniemożliwia świni podnoszenie głowy do góry - stąd przeświadczenie, że zwierzę to na pewno nigdy nie zobaczy nieba. Używamy więc tego powiedzenia wtedy, gdy chcemy podkreślić, że jakaś <b><span style="color: red;">czynność jest niemożliwa</span></b>. </div>
Okiem filolożkihttp://www.blogger.com/profile/02737365118041393513noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-7626573556083724806.post-48729001003498551862016-05-26T14:54:00.000+02:002016-05-26T14:54:47.949+02:00Pochodzenie słowa "matka"<div style="text-align: left;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Dzień Matki* to dobry pretekst do przypomnienia etymologii słowa <i><b><span style="color: red;">mama/matka. </span></b></i>To drugie, z naszego punktu widzenia może wydawać się formą oficjalną, w końcu we wszystkich formularzach, pismach urzędowych podajemy <i>imię matki, imię ojca</i>. Jednak z historycznojęzykowego punktu widzenia słowo <i><b><span style="color: red;">matka</span></b> </i>jest zdrobieniem (takim samym jak <i>rączka, nóżka</i>) i pochodzi od prasłowiańskiego <i><b><span style="color: red;">mati</span></b> </i>(<i>matierie, matierii, matier</i>), polskie <i><b>mać</b> </i>(<span style="color: #38761d;">jaka mać taka nać</span>, czyli jaka matka taka córka), które współcześnie nie kojarzy nam się zbyt dobrze (odmiana: <i>macierze, macierzy, macierz, </i>dzisiaj <i>macierz </i>pojęcie matematyczne, na tym rdzeniu stworzono przymiotniki <i>macierzyński, macierzyństwo</i>). </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dlaczego najczęściej pierwszym słowem dziecka jest <i><b><span style="color: red;">mama</span></b></i>?</div>
<div style="text-align: justify;">
Matki będą zawiedzione, gdzyż na pierwsze słowa dziecka, wcale nie mają wpływu uczucia, a wyjaśnienie jest bardzo przyziemne. Roman Jakobson, rosyjski językoznawca, badając dziecięce gaworzenie zauważył, że niemowlętom najłatwiej wypowiadać spółgłoski wargowe <i>m, p, b</i>, gdyż ich wymawianie nie wymaga otwierania ust (z największą łatwością wypowiadają oczywiście samogłoski). Zbitki <i>ma-ma, ba-ba, pa-pa</i>, także <i>ta-ta</i>, to najprośtsze dźwięki, dlatego pojawiają się najwcześniej. Stąd też wzięło się słowo <i><b><span style="color: red;">mama</span></b> </i>- od dwukrotnie powtórzonej, przez dzieci uczące się mówić, sylaby </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrhRal3QLCFJp_wC2BsYhfr9dfmtGRSQy61m43a96nOCo_HzSu7d1Fp4A_6rF0EzQvTvQsygj9DOqWXax0UucufCEzWw0_awSv3Lx9kc3GcziczdZX4qvQHQS8SM2zMnY06b61cFzj-Td5/s1600/Dzien-Matki.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="288" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrhRal3QLCFJp_wC2BsYhfr9dfmtGRSQy61m43a96nOCo_HzSu7d1Fp4A_6rF0EzQvTvQsygj9DOqWXax0UucufCEzWw0_awSv3Lx9kc3GcziczdZX4qvQHQS8SM2zMnY06b61cFzj-Td5/s320/Dzien-Matki.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">demotywatory.pl<br /><br /><br /><div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</td></tr>
</tbody></table>
<span style="text-align: justify;">* przypominam: nazwy świąt i dni świątecznych (w odróżnieniu od ich nazw opisowych) piszemy dużą literą.</span><br /><div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Okiem filolożkihttp://www.blogger.com/profile/02737365118041393513noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7626573556083724806.post-40320601741244156152016-04-27T18:39:00.000+02:002016-04-27T18:43:02.922+02:00Dlaczego mówimy "słomiany wdowiec"?<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3BVzWohzgO0xP66wROtSeBSbBW3wEAiXmnTgQhAjEqbB9m0anrb-mgvA6_CG536hzMG9R3PgNEsfKTKutpMV89Kmi0w-0vHHPId1iFOs-TMJmImEKLMNRZ5HE5nFswimJaaHHGl3lfsyd/s1600/siano.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3BVzWohzgO0xP66wROtSeBSbBW3wEAiXmnTgQhAjEqbB9m0anrb-mgvA6_CG536hzMG9R3PgNEsfKTKutpMV89Kmi0w-0vHHPId1iFOs-TMJmImEKLMNRZ5HE5nFswimJaaHHGl3lfsyd/s320/siano.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a class="_ZR irc_hol i3724" data-noload="" data-ved="0ahUKEwi8m-Tvk6_MAhXJBywKHZxwBtoQjB0IBg" href="http://www.stopco2.pl/eko-pellet/" jsaction="mousedown:irc.rl;keydown:irc.rlk" style="background-color: #f1f1f1; color: #7d7d7d; cursor: pointer; font-family: arial, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 16px; text-align: start; text-decoration: none;" tabindex="0" target="_blank"><span class="irc_ho" dir="ltr" style="margin-right: -2px; overflow: hidden; padding-right: 2px; text-overflow: ellipsis; unicode-bidi: isolate;">www.stopco2.pl</span></a></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Powiedzenie <i><b><span style="color: red;">słomiany wdowiec</span></b> </i>znane jest każdemu. Nazywamy tak mężczyznę, którego żona wyjechała na jakiś czas, zostawiając go samego (analogicznie <i>słomiana wdowa</i>). Dlaczego <i>słomiany </i>i czemu <i>wdowiec</i>? </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><b><span style="color: red;">Słomianym wdowcem</span></b> </i>nazywano mężczyznę, który został bez żony na jakiś czas i musiał spać sam. Dawniej głównym miejscem spoczynku było legowisko zbite z desek, na którym kładziono słomę. Słoma uchodziła za symbol związku małżeńskiego, gdyż mężczyzna i kobieta po ślubie mieli większe posłanie niż reszta domowników. Rodzeństwo na przykład leżało na wąskim łóżku, ułożeni głowa przy nogach, aby mieć więcej miejsca. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Warto również wspomnieć o <i><span style="color: red;"><b>słomianym człowieku</b></span></i>, czyli kimś, kto tylko pozornie zajmował jakieś stanowisko, ale sam nic nie robił, wyręczając się innymi (np. <i>słomiany wspólnik</i>), czy <i><b><span style="color: red;">słomianym zapale</span></b></i>, czyli takim, który nagle powstaje i szybko się wypala. </div>
Okiem filolożkihttp://www.blogger.com/profile/02737365118041393513noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7626573556083724806.post-35793483189999217372016-04-24T17:18:00.000+02:002016-07-06T11:28:12.471+02:00Dlaczego "dzień dobry", "dobry wieczór" piszemy oddzielnie, a "dobranoc" razem?<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBJdySTnu163nNcvBApvFerRinurjTBndvYvJgVTGmILvIsDTpMfdYfHRYZAlaP8zB732zddDUuSWfBPIhvNk3xp70E2RNGo-nDN4DKAOemNwgzzq1b5cxVSq0QyLbHPFCsKjdEs_xtqjl/s1600/20160225_161604.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="180" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBJdySTnu163nNcvBApvFerRinurjTBndvYvJgVTGmILvIsDTpMfdYfHRYZAlaP8zB732zddDUuSWfBPIhvNk3xp70E2RNGo-nDN4DKAOemNwgzzq1b5cxVSq0QyLbHPFCsKjdEs_xtqjl/s320/20160225_161604.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Dlaczego <i><span style="color: red;">dzień dobry</span> </i>piszemy rozłącznie, a <i><span style="color: red;">dobranoc</span> </i>łącznie? Zapytał mój czternastoletni brat. Pytanie niby banalne, ale trudno znaleźć na nie precyzyjną odpowiedź. A co dopiero taką, która zadowoli gimnazjalistę. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zacznijmy od słyszalnej różnicy. Zarówno <i><span style="color: red;">dzień dobry</span></i>, jak i <i><span style="color: red;">dobranoc</span> </i>mają jeden akcent, a <i><span style="color: red;">dobry wieczór</span> </i>- dwa. Prof. Mirosław Bańko uważa, że gdyby <i><span style="color: red;">dobranoc</span> </i>zapisać rozłącznie akcent padałby na ostatnią sylabę słowa <i><span style="color: red;">dobra</span></i>, a to nie brzmiałoby dobrze. Nie wiem jak Was, ale mnie taka argumentacja nie przekonuje.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Sprawa jest dużo bardziej skomplikowana. W języku polskim przydawka występuje przed rzeczownikiem, powinniśmy więc mówić <i><span style="color: red;">dobry dzień</span> </i>(tak jak Czesi, Rosjanie, Niemcy, Włosi, Francuzi - w więkoszości języków europejskich w zwrocie powitalnym rzeczownik znajduje się na drugim miejscu). Tak też mówiło się w Polsce aż do XVII wieku. Zamiany<span style="color: red;"> </span><i><span style="color: red;">dobry dzień</span> </i>na <i><span style="color: red;">dzień dobry</span> </i>dokonano z bardzo prozaicznych powodów, a główną zasługę należy przypisać gwarze. Rytmicznie lepiej wymawiało się <i><span style="color: red;">dzień dobry</span></i>. Mieszkańcy wsi wymawiali <i><span style="color: red;">dobry dzień</span> </i>jak jedno słowo akcentując <i><span style="color: red;">bry</span>. </i>Ówcześni językoznawcy postanowili więc zamienić kolejność wyrazów. Zabrakło im jednak konsekwencji. Bo w przypadku wieczornego pozdrowienia nie tylko nie zmieniono szyku, ale pozwolono na łączną pisownię i tak powstało <i><span style="color: red;">dobranoc</span>. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Z <i><span style="color: red;">dobry dzień</span></i>, zrobił się<span style="color: red;"> <i>dzień dobry</i></span>, z <i><span style="color: red;">dobrej nocy</span>, <span style="color: red;">dobranoc</span>, </i>ale dlaczego mówimy <i><span style="color: red;">dobry wieczór</span></i>, a nie <i><span style="color: red;">wieczór dobry</span></i>? Znowu chodzi o akcent. Kolejność w tym pozdrowieniu została niezmieniona, ponieważ <i><span style="color: red;">wieczór</span> </i>ma dwie sylaby i akcent padał tutaj na drugą sylabę od końca (<i><u>wie</u>czór</i>) nie było więc zagrożenia, że dojdzie do zrostu wyrazów, które łatwo było wymówić zarówno w gwarze, jak i w języku literackim. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Mało satysfakcjonujące wytłumaczenie, wiem. Łatwiej i szybciej byłoby powiedzieć: bo w języku polskim tak już po prostu jest :)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Okiem filolożkihttp://www.blogger.com/profile/02737365118041393513noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-7626573556083724806.post-62709895865257265412016-03-15T18:06:00.000+01:002016-03-15T18:06:53.482+01:00Gusta, koszta? <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglp08QtoPvhRJeiLhLKbOh9cnlz8g2qGpQwyBMrtexdYgKvh_6Yf9wlzyYL19GX_5bKn00o9GY_c2DNGD_pe-mMKDF7I4F2Gal0sxdkYpxXZeY1yTh5uNtVSDU2z-IiVta1NmGFQO_s9NP/s1600/904baa61140ac26151627469abe7a90b.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: justify;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglp08QtoPvhRJeiLhLKbOh9cnlz8g2qGpQwyBMrtexdYgKvh_6Yf9wlzyYL19GX_5bKn00o9GY_c2DNGD_pe-mMKDF7I4F2Gal0sxdkYpxXZeY1yTh5uNtVSDU2z-IiVta1NmGFQO_s9NP/s320/904baa61140ac26151627469abe7a90b.png" width="279" /></span></a></div>
<div style="background-color: white; color: #141823; line-height: 17.94px; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><i>Gusta</i>, <i>koszta</i> czy <i>gusty</i>, <i>koszty</i>?</span></div>
<div style="background-color: white; line-height: 17.94px; margin-top: 10px; white-space: pre-wrap;">
</div>
<div style="color: #141823; text-align: justify;">
<span style="line-height: 17.94px;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Ferdek Kiepski rewolucji językowych nie dokonał mówiąc, że ma pomysła. Bo jak w pomyśle, nie powinniśmy dodawać końcówki -<i>a</i>, tak samo w gustach czy kosztach<i> -a</i> nigdy nie powinno się pojawić. </span></span></div>
<div style="color: #141823; text-align: justify;">
<span style="line-height: 17.94px;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 17.94px;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="color: #141823;">Obecnie możemy zapytać o </span><i><b><span style="color: red;">koszta</span></b></i><span style="color: #141823;"> kampanii</span></span></span><span style="color: #141823; font-family: times, 'times new roman', serif; line-height: 17.94px;"> czy porozmawiać jakie ktoś ma </span><i style="font-family: times, 'times new roman', serif; line-height: 17.94px;"><b><span style="color: red;">gusta</span></b></i><span style="color: #141823; font-family: times, 'times new roman', serif; line-height: 17.94px;">. Formy te uważane są za przestarzałe, ale dopuszczalne.</span></div>
<div style="color: #141823; text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: times, 'times new roman', serif; line-height: 1.38; white-space: pre-wrap;"><br /></span>
<span style="background-color: white; font-family: times, 'times new roman', serif; line-height: 1.38; white-space: pre-wrap;">Problem w tym, że końcówka </span><i style="background-color: white; font-family: times, 'times new roman', serif; line-height: 1.38; white-space: pre-wrap;">-a</i><span style="background-color: white; font-family: times, 'times new roman', serif; line-height: 1.38; white-space: pre-wrap;"> nigdy nie powinna pojawić się w tych wyrazach. </span><br />
<span style="background-color: white; font-family: times, 'times new roman', serif; line-height: 1.38; white-space: pre-wrap;">Wyrazy takie jak </span><i style="background-color: white; font-family: times, 'times new roman', serif; line-height: 1.38; white-space: pre-wrap;">fundament</i><span style="background-color: white; font-family: times, 'times new roman', serif; line-height: 1.38; white-space: pre-wrap;">, </span><i style="background-color: white; font-family: times, 'times new roman', serif; line-height: 1.38; white-space: pre-wrap;">dokument</i><span style="background-color: white; font-family: times, 'times new roman', serif; line-height: 1.38; white-space: pre-wrap;"> w języku łacińskim, brzmiały </span><i style="background-color: white; font-family: times, 'times new roman', serif; line-height: 1.38; white-space: pre-wrap;">fundamentum</i><span style="background-color: white; font-family: times, 'times new roman', serif; line-height: 1.38; white-space: pre-wrap;">, </span><i style="background-color: white; font-family: times, 'times new roman', serif; line-height: 1.38; white-space: pre-wrap;">documentum</i><span style="background-color: white; font-family: times, 'times new roman', serif; line-height: 1.38; white-space: pre-wrap;"> i przyjmowały końcówkę </span><i style="background-color: white; font-family: times, 'times new roman', serif; line-height: 1.38; white-space: pre-wrap;">-a</i><span style="background-color: white; font-family: times, 'times new roman', serif; line-height: 1.38; white-space: pre-wrap;"> w mianowniku, czyli <i>fundamenta</i>, <i>dokumenta</i>. L</span><span style="background-color: white; font-family: times, 'times new roman', serif; line-height: 1.38; white-space: pre-wrap;">atynizmy te na grunt polski zostały przeniesione w uproszczonej wersji, czyli pozbawione końcówki <i>-um</i>. Wskutek czego powstały wyrazy <i>fundament</i>, <i>dokument</i>, które w mianowniku liczby mnogiej przyjęły końcówkę <i>-y</i>: <i>fundamenty</i>, <i>dokumenty</i>.</span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "times" , "times new roman" , serif; line-height: 1.38; white-space: pre-wrap;"><br /></span>
<span style="background-color: white; font-family: "times" , "times new roman" , serif; line-height: 1.38; white-space: pre-wrap;">Niestety nasi przodkowie, pamiętając o łacińskim brzmieniu, często wbrew ustaleniom normatywnym mówili </span><span style="background-color: white; font-family: "times" , "times new roman" , serif; line-height: 1.38; white-space: pre-wrap;"><i>fundamenta, dokumenta. </i>Z</span><span style="background-color: white; font-family: times, 'times new roman', serif; line-height: 1.38; white-space: pre-wrap;"> czasem analogicznie końcówkę </span><i style="background-color: white; font-family: times, 'times new roman', serif; line-height: 1.38; white-space: pre-wrap;">-a</i><span style="background-color: white; font-family: times, 'times new roman', serif; line-height: 1.38; white-space: pre-wrap;"> przyporządkowywano również tym wyrazom, które w języku łacińskim nigdy nie kończyły się na</span><i style="background-color: white; font-family: times, 'times new roman', serif; line-height: 1.38; white-space: pre-wrap;"> -um/-a</i><span style="background-color: white; font-family: times, 'times new roman', serif; line-height: 1.38; white-space: pre-wrap;">.</span><br />
<span style="background-color: white; font-family: times, 'times new roman', serif; line-height: 1.38; white-space: pre-wrap;"><br /></span>
<span style="background-color: white; color: #141823; font-family: "times" , "times new roman" , serif; line-height: 1.38; white-space: pre-wrap;">Dlatego wszystkie zapożyczenie (równiez z innych języków niż łacina) otrzymywały w mianowniku liczby mnogiej <i>-a</i>. Stąd wzięło się <i>koszta</i>, czy <i>gusta</i>. </span><span style="background-color: white; color: #141823; font-family: "times" , "times new roman" , serif; line-height: 1.38; white-space: pre-wrap;">Zdarzało się, że </span><i style="background-color: white; font-family: times, 'times new roman', serif; line-height: 1.38; white-space: pre-wrap;">-a</i><span style="background-color: white; color: #141823; font-family: "times" , "times new roman" , serif; line-height: 1.38; white-space: pre-wrap;"> z rozpędu trafiło również do rodzimych wyrazów (<i>biusta, urzęda, okręta</i>). </span><span style="background-color: white; font-family: "times" , "times new roman" , serif; line-height: 1.38; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #141823;">Paradoks polega na tym, że nikt dzisiaj nie powie </span><i style="color: #141823;">fundamenta</i><span style="color: #141823;">, </span><i style="color: #141823;">dokumenta</i><span style="color: #141823;"> (chociaż byłoby to uargumentowane historycznie), a mnóstwo osób mówi </span><i><b><span style="color: red;">koszta, gusta</span></b><span style="color: #141823;"> </span></i><span style="color: #141823;">mimo że <i>-a</i> nigdy nie powinno się tam znaleźć.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="_3hi clearfix" style="background-color: white; line-height: 16.08px; text-align: left; zoom: 1;">
<div class="_38 direction_ltr" style="direction: ltr; line-height: 1.38; margin-right: 50px;">
<span class="null">
</span></div>
</div>
</div>
Okiem filolożkihttp://www.blogger.com/profile/02737365118041393513noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7626573556083724806.post-54806443929911337662016-01-26T13:45:00.000+01:002016-01-26T13:45:07.222+01:00Co to znaczy "nomen omen"?<div style="text-align: justify;">
<i><b><span style="color: #38761d;">Nomen omen</span></b> </i>to skrót od wyrażenia <i><b><span style="color: #cc0000;">nomen atque omen</span></b> </i>lub <i><b><span style="color: #cc0000;">nomen est omen</span></b> </i>i oznacza "imię jest wróżbą". Z tym, że <i>imię</i> nie odnosi się wyłącznie do imienia danej osoby, ale do każdej nazwy kogoś/czegoś. Starożytni Rzymianie uważali, że w imieniu zawarta jest informacja o danej osobie, jej cechach charakteru, a nawet przeznaczeniu. Później imię nadawno również przedmiotom. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Obecnie, najprościej mówiąc,<span style="color: red;"> używamy <i><b>nomen omen</b></i>, gdy chcemy zwrócić uwagę, że czyjeś imię lub nazwisko wskazuje na jakieś cechy danej osoby</span>. Na przykład jeżeli powiemy, że ktoś nazywa się nomen omen Gruby wskazujemy, że zgodnie z nazwiskiem jest to osoba otyła. Albo gdy powiemy <i>Mój sąsiad nazywa się nomen omen Mały, </i>przekazujemy, że mały to nie tylko nazwisko, ale także cecha naszego sąsiada, który jest niski. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Rozpowszechnienie <i><b><span style="color: #38761d;">nomen omen</span></b> </i>przypisuje się komediopisarzowi Plautowi, który nadawał swoim bohaterom wyraziste przydomki, gdzie imię było jednocześnie cechą charakterystyczną postaci. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Pamiętajmy: n<i>omen omen</i></b> nie może być użyte jako wtrącenie. Nie mylić z <i><b>notabene</b>, </i>czyli <i>zważ dobrze, zauważ dobrze, </i>które wprowadza w zdanie dodatkową, ale ważną informację. </div>
Okiem filolożkihttp://www.blogger.com/profile/02737365118041393513noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7626573556083724806.post-4000956526338061012016-01-26T12:26:00.000+01:002016-01-26T12:54:45.473+01:00Dlaczego mówimy, że mróz jest siarczysty? <table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjClHv4j1mj2dNOERveMWP6O2pSxqHsq9r88L-lK0rhVFR_o-hmugc38ZOy0cahJRjVbW9up6rEMEF7IUXIBnBN8VrYt7-a2uz75202tYIsZs11994RioYAiRwswuBeO1noxOujozOHn_1G/s1600/IMG_0435.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjClHv4j1mj2dNOERveMWP6O2pSxqHsq9r88L-lK0rhVFR_o-hmugc38ZOy0cahJRjVbW9up6rEMEF7IUXIBnBN8VrYt7-a2uz75202tYIsZs11994RioYAiRwswuBeO1noxOujozOHn_1G/s320/IMG_0435.JPG" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">fot. Daria Placek</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Dlaczego mówimy <i><span style="color: red;"><b>siarczysty mróz</b></span></i>?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zacznijmy od tego, że przymiotnik <i><b><span style="color: red;">siarczysty</span></b> </i>pochodzi od rzeczownika <i><span style="color: red;">siara</span>, </i>który jeszcze w XIV wieku oznaczał <i><span style="color: red;">siarkę</span></i>, bądź (uwaga) mleko wydzielające się z gruczołów mlecznych w pierwszych dniach po porodzie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Od około XV wieku <i><span style="color: red;"><b>siarczysty</b></span> </i>używano w odniesieniu do siarki, jako pierwiastka chemicznego (chociaż dopiero w 1777 roku Lavoisier zasugerował, że siarka jest pierwiastkiem; wcześniej mówiono o złożach siarki, znano jej właściwości i występowanie). Mówiono więc o <i><b><span style="color: red;">siarczystej ziemi, siarczystych źródłach, siarczystym ogniu</span></b>. </i>Z racji tego, że siarka jest łatwopalna, a średniowieczni alchemicy uznawali ją za żywioł palności i substancję magiczną, budziła skojarzenia z siłą, żywiołowością i mocą. Zaczęto więc używać <span style="color: red;">przymiotnika<b> </b><i><b>siarczysty</b> </i>na określenie tego co dynamiczne, żywiołowe, energiczne</span>; podkreślano w ten sposób intensywność zjawisk. <i><span style="color: red;">Siarczysty</span> </i>używano również w stosunku do ludzi wybuchowych, pełnych temperamentu, stąd np. <i><span style="color: red;">siarczysta fantazja, siarczysta krew</span> </i>(inaczej: ludzie, którzy mają siarkę w żyłach, bądź są z siarki i ognia, możemy również wymierzyć komuś <i><span style="color: red;">siarczysty policzek</span></i>). </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Za sprawą swoich właściwości siarka stała się symbolem siły i mocy. Stąd <i><b><span style="color: red;">siarczysty mróz</span></b>, </i>czyli silny, mocny mróz, intensywne zimno. Ale <i><span style="color: red;">siarczysty</span></i> może być również trunek, policzek, reprymenda, a także<span style="color: red;"> <i>siarczyste kwiaty</i></span> czy <i><span style="color: red;">siarczyste kapelusze</span></i> (jako intensywne kolorystycznie).</div>
Okiem filolożkihttp://www.blogger.com/profile/02737365118041393513noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7626573556083724806.post-61162786678515528182015-12-08T18:40:00.000+01:002015-12-08T18:40:33.577+01:00Harlan Coben - Najczarniejszy strach<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcBTac2E3A_Xsa3_SKj6gdY6f2zi2FP3QTkZzUbQ6VAL9iVVtrx6DYzzys7QJKgLLnce5EKhYenRHysjhNw6oUvVaDRSyIjb0X-p3KyzVjv0YiPqbbFfbujcm6mtgHn42pmZIGP1nKKj1V/s1600/379081-427131-product_original-najczarniejszy-strach.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcBTac2E3A_Xsa3_SKj6gdY6f2zi2FP3QTkZzUbQ6VAL9iVVtrx6DYzzys7QJKgLLnce5EKhYenRHysjhNw6oUvVaDRSyIjb0X-p3KyzVjv0YiPqbbFfbujcm6mtgHn42pmZIGP1nKKj1V/s320/379081-427131-product_original-najczarniejszy-strach.jpg" width="202" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>"Czego się boisz najbardziej - szepcze głos. - Wyobraź sobie najczarniejszy strach... A teraz wyobraź sobie coś znacznie, znacznie gorszego..."</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dziennikarz na łamach szanowanego czasopisma opisuje przerażające zbrodnie, twierdząc, że wszystko co przelał na papier jest prawdziwe. <i> </i>Zapytany przez FBI, skąd ma informacje powołuje się na prawo do zachowania w tajemnicy danych informatora. Po pewnym czasie policja dostaje anonimową przesyłkę, a w niej powieść łudząco podobna do artykułów prasowych, tylko napisana dużo wcześniej. Dziennikarz zostaje oskarżony o plagiat i wyrzucony z pracy. Co dziwne nawet się nie broni. Wyjaśnienie byłoby proste, gdyby nie fakt, że bohaterowie jego artykułów naprawdę zaginęli...<br />
Myron Bolitar, agent sportowy, dowiaduje się, że ma 13 letniego syna. Chłopiec choruje na białaczkę. Jest umierający, a jedyna osoba, która mogła uratować mu życie zaginęła. Mężczyzna mimo rozterek moralnych i wcześniejszych obietnic zaprzestania zabawy w detektywa, postanawia odszukać dawcę. Śledztwo naprowadza go na cykl artykułów o przerażających zbrodniach i psychopacie "Siej ziarno". Tak poznaje dziennikarza, który ochraniając informatora zrujnował sobie życie osobiste i zawodowe. Czy ma on związek z dawcą szpiku? Myron musi pokonać wiele niebezpieczeństw, aby przekonać się, jak dwie na pozór odrębne historie, mogą się zazębiać.<br />
<br />
W trakcie czytania książki, jedna myśl chodziła mi po głowie: wyrosłam już z Cobena. Kilka(naście?) lat temu byłam zachwycona jego intrygą, schematem zbrodni, łatwością w robieniu czytelnika w balona. Teraz, chociaż uwielbiam postaci Myrona i Wina (to te typy za którymi szaleją wszystkie kobiety, ale żadna nie chciałaby mieć takiego męża), byłam może nie rozczarowana, ale znudzona tym przekombinowaniem. Wystarczyłoby jedno cięcie, ale mocne, zamiast kilku niewiarygodnych. Cóż, książkę czyta się łatwo, szybko, przyjemnie, nie powiem, że zupełnie bez emocji, bo zdarzało mi się wstrzymać oddech, czy czytać z bijącym sercem, ale... im bliżej zakończenia tym częściej myślałam: ok, wystarczy, kończymy to. Kryminał ma to do siebie, że powinien igrać z czytelnikiem, zadziwiać go absolutnie przyziemnym i logicznym wyjaśnieniem niewiarygodnych zbrodni, ale aby był dobry autor musi uważać na pułapki. Jedną z nich jest przekombinowanie. I chociaż Coben jest dla mnie niezaprzeczalnie mistrzem - liczyłam na coś więcej.</div>
Okiem filolożkihttp://www.blogger.com/profile/02737365118041393513noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7626573556083724806.post-14427394095331457682015-11-12T18:45:00.001+01:002015-11-12T18:48:10.941+01:00"Minister Edukacji" czy "minister edukacji"? Jak zapisujemy nazwy stanowisk <div style="text-align: justify;">
"Minister Edukacji" czy "minister edukacji"? Zdania są podzielone. A liczba odpowiedzi po jednej jak i po drugiej stronie - rozłożona równomiernie. Skąd fakultatywność? Warto przypomnieć zasady. <br />
<br />
</div>
<div style="text-align: justify;">
Po pierwsze, <b><span style="color: red;">nazwy stanowisk, funkcji, tytułów piszemy małymi literami!</span> </b></div>
<div style="text-align: justify;">
Dlaczego więc spora grupa odbiorców przychylała się przy formie "Minister Edukacji"? Ponieważ <b>gdy tytuł, bądź stanowisko odnosimy do konkretnej osoby, możemy użyć wielkich liter</b>. Ale! Tylko w przypadku <b>stanowisk wysokich (godności) i w pełnym brzmieniu </b>(np. <i>Przewodniczący Rady Miejskiej, Prezydent Warszawy, Redaktor Naczelny</i>).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Małymi literami zapisujemy również nazwy stanowisk, które bezpośrednio nas dotyczą<b> </b>(redaktor naczelny danego czasopisma zapisze swoją funkcję małymi literami). </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: red;"><b>W aktach prawnych</b></span> nazwy stanowisk czy urzędów jednoosobowych piszemy wielką literą (np. <i>Minister Spraw Zagranicznych</i>). </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Okiem filolożkihttp://www.blogger.com/profile/02737365118041393513noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7626573556083724806.post-38319936632144722842015-11-09T21:15:00.001+01:002015-11-09T21:19:02.197+01:00Nic bardziej mylnego! - Radek Kotarski<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkxX7a-zPcsy8CexXwwRWpnA9dkWNLM7TVq-yyshzHip4XLirjFHsMfkqDabUqFoeMcXaaVROL3Y-Qo1zpv9JREsonWGgkXdiZ-eYPpeXjTjrIOuRj8uP2-pOWlcUvhjotSm_ThNpEKda8/s1600/11012642_407845932744801_862563203839778025_n.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkxX7a-zPcsy8CexXwwRWpnA9dkWNLM7TVq-yyshzHip4XLirjFHsMfkqDabUqFoeMcXaaVROL3Y-Qo1zpv9JREsonWGgkXdiZ-eYPpeXjTjrIOuRj8uP2-pOWlcUvhjotSm_ThNpEKda8/s320/11012642_407845932744801_862563203839778025_n.jpg" width="180" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
"Nic bardziej mylnego!". Każdy, kto chociaż raz oglądał odcinek "Polimatów" z pewnością zauważył, że prowadzący używa tego zwrotu, może nie nagminnie, ale na pewno bardzo często. Nic więc dziwnego (sic!), że książka Kotarskiego ma taki właśnie tytuł. </div>
<div style="text-align: justify;">
Radek obala w niej wiele popularnych mitów i odpowiada na sporo nurtujących pytań. Czy to prawda, że wykorzystujemy tylko 10% naszego mózgu, kto przyprawił rogi wikingom, czy Napoleon był naprawdę niski, o co chodzi z wielkim mitem wielkiego muru i ile naprawdę mamy zmysłów. Wszystko opisane prostym i przystępnym językiem. I jak to u Kotarskiego: z dużą dawką humoru i szczyptą ironii. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /><br />* tak wiem, nie rozpisałam się, żeby nie zdradzać za wiele mitów, na czytelnika czeka sporo niespodzianek; zresztą marka Kotarskiego mówi sama za siebie :)</div>
Okiem filolożkihttp://www.blogger.com/profile/02737365118041393513noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7626573556083724806.post-51019121249726401882015-10-31T18:27:00.000+01:002015-10-31T18:27:09.027+01:00„Halloween” - małą czy wielką literą? <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEittnc1GQuuGi2SCQKNHUUw2Wl06CUOPY7owOmd1O9OtfHTlsniaQ99AFHzzJnBygtTDeW79Rn1UiGZu65HTFPD6BlMb1RPZIBfIO18YR9odkyYuKKHIcZMr8iR8SHjI4besY55O3HnsK-w/s1600/12063450_10153665090908774_6385667551909551839_n.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="230" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEittnc1GQuuGi2SCQKNHUUw2Wl06CUOPY7owOmd1O9OtfHTlsniaQ99AFHzzJnBygtTDeW79Rn1UiGZu65HTFPD6BlMb1RPZIBfIO18YR9odkyYuKKHIcZMr8iR8SHjI4besY55O3HnsK-w/s320/12063450_10153665090908774_6385667551909551839_n.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Abstrahując od tego czy <i><span style="color: #38761d;"><b>Halloween</b></span> </i>to święto satanistyczne, czy powinniśmy je w Polsce obchodzić czy nie, poprawny zapis obowiązuje zarówno jego zwolenników, jak i przeciwników.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Słowo <i><span style="color: #38761d;"><b>Halloween</b></span> </i>wywodzi się z języka angielskiego, jest skrótem od święta <i>All Hallows Eve</i>, obchodzonego 31 października w Stanach Zjednoczonych i północnej Europie. Ponieważ <span style="color: red;"><b>w języku polskim nazwy świąt zapisujemy wielką literą</b></span> (<i>Wielkanoc, Dzień Matki, Boże Narodzenie</i>)<i>,</i> zasada ta obowiązuje również w przypadku <i><span style="color: #38761d;"><b>Halloween</b></span>. </i> </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nawiasem mówiąc, w języku angielskim nazwy świąt także zapisywane są wielkimi literami<i>, a że <span style="color: #38761d;"><b>Halloween</b></span></i> jest zapożyczeniem właściwym, więc na polski i tak zostałaby przeniesiona oryginalna pisownia. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Co ciekawe, <span style="color: #38761d;"><b><em>Halloween</em></b></span> jest jedyną nazwą święta, którą przyswojono
w języku polskim jako tzw. <span style="color: red;"><b>cytat</b></span> (wyraz, którym użytkownicy języka posługują się w mowie i piśmie w formie oryginalnej, włączają akcent).</div>
Okiem filolożkihttp://www.blogger.com/profile/02737365118041393513noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7626573556083724806.post-65918552286590047452015-09-21T12:17:00.000+02:002015-09-21T12:17:27.571+02:00Katarzyna Bonda - "Okularnik"<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiyMYDnEUapfFAqy3O1xxtNdvFubXhkgwAIB1TGCZ3B7_OWKjUry1vdYresuWaqTcoLSjIfzwyHIa-V8VwnQTFF7zfY3AAsnRaxO14_uvvuD7-5enDSMempgLVcoVzbyvMwClwFzQy-2AiL/s1600/11998084_1132971480064964_991535208_n.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiyMYDnEUapfFAqy3O1xxtNdvFubXhkgwAIB1TGCZ3B7_OWKjUry1vdYresuWaqTcoLSjIfzwyHIa-V8VwnQTFF7zfY3AAsnRaxO14_uvvuD7-5enDSMempgLVcoVzbyvMwClwFzQy-2AiL/s320/11998084_1132971480064964_991535208_n.jpg" width="180" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Jak na wielką fankę kryminału przystało, pobiegałam do księgarni, gdy tylko <i>Okularnik </i>pojawił się w przedsprzedaży. Po lekturze <i><a href="http://okiem-filolozki.blogspot.com/2014/06/pochaniacz-katarzyna-bonda.html" target="_blank">Pochłaniacza</a> </i>byłam ciekawa co tym razem polska królowa kryminału zaserwowała swoim fanom. I jak to zwykle bywa... książka leżała wiele tygodni na półce i chociaż codziennie wołała o przeczytanie - nie miałam czasu... Aż do momentu, gdy miałam przed sobą wielogodzinną podróż. 11 godzin w pociągu sprzyja czytaniu, szczególnie kryminałów. </div>
<div style="text-align: justify;">
Biorę książkę do ręki, "nie ma ciała nie ma zbrodni" - czytam zdanie z okładki. Zapowiada się intrygująco. Otwieram. Po przeczytaniu pierwszego rozdziału przychodzi znajomy dreszczyk, po którym wiem, że książka całkowicie mnie pochłonie. Przynęta została zarzucona i chwyciła. Jestem zaciekawiona, w napięciu czytam dalej. I... zostałam zarzucona historią rodzinną, sięgającą kilku pokoleń. A wątek kryminalny? Lekko się zatarł. Nie myślałam już co się stało z ciałem, kto i dlaczego zabił. Zastanawiałam się jak miała na imię ciotka siostry babki mieszkająca na granicy i czy w tym momencie Bonda pisze o niej czy może o jej sąsiadce. Fakt. Historia rodzinna była potrzebna, gdyż bez tego czytelnik nie zrozumiałby pomysłu autorki na zbrodnię. Ale czy, mając na myśli kryminał, jako gatunek, było to konieczne aż w takim stopniu? Może to moja wina, gdyż zawsze mam problem z zapamiętywaniem imion. Może powinnam podczas czytania wyrysować drzewo genealogiczne (a może powinno być dołączone do książki?) i później rzut oka na notatki poukładałby mi wszystko. Może. Ale w czytaniu literatury popularnej chodzi przede wszystkim o przyjemność z lektury, a nie gruntowne dokumentowanie fabuły i robienie notatek, w celu przyswojenia wiedzy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ktoś kiedyś powiedział, że dobry kryminał to taki, po przeczytaniu którego czytelnik czuje się jak głupek, Zgadzam się! Ale czuje się tak dzięki żelaznej logice, poukładaniu i nadzwyczaj prostym wyjaśnieniu, którego ani przez chwile się nie spodziewał, tworząc własne zagmatwane rozwiązania. A nie dlatego, że gdzieś na początku zapomniał imienia babki i już zupełnie nie wie o co chodzi. Bo chyba nie imię jest tu najważniejsze, ale akcja. Nie mówię w ten sposób, że ksiażka była zła. Była dobra, nawet bardzo dobra! Ale czy była dobrym kryminałem? Punkt widzenia zależy od punktu... czytania, więc pewnie wiele osób odkrzyknie, że "tak, była rewelacyjna!". Ja mam mieszane uczcia. Dla mnie Bonda jest bez wątpienia polską królową, ale reportażu. Jej precyzja, dbałość o najmniejszy szczegół, zachowanie ciągu przyczynowo-skutkowego jest mistrzowskie. Ale biorąc do ręki książkę z gatunku "kryminał" mam trochę inne oczekiwania czytelnicze. Hmm.. może po prostu jestem prostym, niewiele wymagającym czytelnikiem. </div>
Okiem filolożkihttp://www.blogger.com/profile/02737365118041393513noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7626573556083724806.post-88913322338883117402015-09-12T12:07:00.000+02:002015-09-12T12:07:08.917+02:00Eminencja, ekscelencja...<div style="text-align: justify;">
<i><span style="color: #38761d;"><b>Ekscelencja, eminencja, magnificencja</b></span> </i>niby każdy potrafi rozróżnić te tytuły, a błędy i tak się pojawiają. I to nie tylko te, wynikające z nieznajomości zasad tytulatury, ale także czysto językowe. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="color: #38761d;"><b>Ekscelencja</b></span></i>, czyli <i>pierwszeństwo, wyższość, </i>odnosimy się tak do dostojników Kościoła katolickiego (biskupów i arcybiskupów), prezydenta, premiera, ambasadrów czy ministra spraw zagranicznych. Mówimy <i><b><span style="color: #38761d;">Jego Ekscelencja przyjechał</span></b> </i>lub <i><span style="color: #38761d;"><b>Jej Ekscelencja przyjechała</b></span></i>, a bezpośrednio zwracamy się <i><span style="color: #38761d;"><b>Wasza Ekscelencjo</b></span>. </i>Natomiast jeżeli chodzi o pytanie, używamy formy <i><span style="color: #38761d;">Czy</span> <span style="color: #38761d;"><b>Wasza Ekscelencja</b></span> <span style="color: #38761d;">weźmie udział w dyskusji?</span>, </i>a nie <i><strike><span style="color: #cc0000;">Czy Jego </span></strike></i><i><strike><span style="color: #cc0000;">Ekscelencja weźmie udział w dyskusji?</span></strike>. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="color: #38761d;"><b>Eminencja, </b></span></i>inaczej <i>dostojność, wyniosłość, </i>jest tytułem kardynałów. W tym wypadku nie ma już rozróżnienia rodzajowego, gdyż tytuł odnosi się wyłącznie do mężczyzn (<i><span style="color: #38761d;">ekscelencja</span> </i>odnosiła się zarówno do pań jak i panów). Mówimy zatem <i><b><span style="color: #38761d;">Jego Eminencja, Wasza Eminencjo, Czy Wasza Eminencja...?</span></b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><b><span style="color: #38761d;"><br /></span></b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="color: #38761d;"><b>Magnificencja </b></span></i>- <i>wspaniałość, </i>tytuł przysługujący rektorom szkół wyższych, ale stosowany wyłacznie podczas uroczystości, bądź w oficjalnej korespondencji. Zwracamy się po prostu <i><span style="color: #38761d;"><b>Magnificencjo</b></span></i>, bez zaimka <i><strike><span style="color: #990000;">Wasza</span></strike>. </i></div>
Okiem filolożkihttp://www.blogger.com/profile/02737365118041393513noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7626573556083724806.post-70887114764043763642015-07-28T14:17:00.001+02:002015-07-28T14:17:38.898+02:00Mariusz Czubaj - Piąty beatles<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrM9GwUkRrBnfoi6f1NYTlTFD6I8YDRpUpPMT0UTEL9nxpOGl3FDtuYFDgnRe2NvH-wTY2fCj4Esh7P5l0t-aZdrDcg09xOjM-WcV24Z4D6vZ16AvQbrex7aw5pQ_232YrtPNHXpWMnYAY/s1600/5+beatles.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrM9GwUkRrBnfoi6f1NYTlTFD6I8YDRpUpPMT0UTEL9nxpOGl3FDtuYFDgnRe2NvH-wTY2fCj4Esh7P5l0t-aZdrDcg09xOjM-WcV24Z4D6vZ16AvQbrex7aw5pQ_232YrtPNHXpWMnYAY/s320/5+beatles.jpg" width="213" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
W opuszczonym magazynie policja znajduje zwłoki młodego mężczyzny. Chłopak zmarł na skutek wycieńczenia i odwodnienia. Ktoś najwyraźniej chciał, aby cierpiał przed śmiercią. Wstępne śledztwo wykazuje, że chłopak był synem znanego biznesmena. Niezywkle inteligentnym studentem i utalentownym muzykiem. Zespół, w którym grał był jedną z przyczyn jego konfliktów z ojcem. Przed zaginięciem Kamila, młodzieniec pokłócił się z ojcem, a rodzinie ktoś groził.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Scena zbrodni mogłaby świadczyć o porachunkach, jednak jeden szczegół nie pasował - fotografia The Beatles. Obok ciała znaleziono okładkę płyty <i>Abbey Road. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Po pewnym czasie policja znajduje kolejne zwłoki, wydawałoby się, przypadkowych mężczyzn. A mordestwa wystylizowane zostały w beatlesowym stylu. Na szczęście komisarz Rudolf Heinz też jest fanem muzyki. Profiller przez wiele miesięcy próbuje rozwikłać, dlaczego morderca wybrał sobie akurat Beatlesów, jako inspirację zbrodni. Kluczem okazuje się okładka płyty, znaleziona przy pierwszym ciele - członkowie zespołu idący w kondukcie żołobnym i przypadkowy świadek w tle. Czyżby piąty beatles? </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Śledztwo przeplata się z wydarzeniami z życia profillera. Okazuje się, że jego syn bierze ślub i prosi go, aby podczas uroczystości zagrali wspólnie znane kawałki. To wtedy do Heinza dociera wszystko. W momencie ślubu rozwiązuje przerażajacą zagadkę beatlesów...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W polskiej powieści kryminalnej można już mówić o "stylu Czubaja" - humor, rozdmuchana sprawa z zaskakująco prostym i niespodziewanym zakończeniem, luźny język, sporo ironii, muzyki i poigrywania z współczesności. Bez wątpienia <i>Piąty Beatles </i>to typowo czubajowy kryminał. </div>
<div style="text-align: justify;">
(epilog równie ciekawy jak cała ksiażka, a ironia z listonoszem - mistrzowska!) :-)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
Okiem filolożkihttp://www.blogger.com/profile/02737365118041393513noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7626573556083724806.post-54343474540476980432015-06-15T22:32:00.000+02:002015-06-15T22:33:37.725+02:00Sejf 3: Gniazdo Kruka - Tomasz Sekielski<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXmCkX6vzmZPY78rO64yNfi32hYMuIoLt6VjrPQdIm4qYIaeNQjyEuxvfntqTTX6NaPYKq61_aXeQsBd4YKEKAe8GHHxxD5S7ykhkxH252HnII_NvSDjtIOI1zC2PqqnQgttK8SIcQ_wPg/s1600/327915-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXmCkX6vzmZPY78rO64yNfi32hYMuIoLt6VjrPQdIm4qYIaeNQjyEuxvfntqTTX6NaPYKq61_aXeQsBd4YKEKAe8GHHxxD5S7ykhkxH252HnII_NvSDjtIOI1zC2PqqnQgttK8SIcQ_wPg/s320/327915-352x500.jpg" width="225" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Thriller o służbach specjalnych i kulisach polskiej polityki. Kontynuacja <i><a href="http://okiem-filolozki.blogspot.com/2013/12/sejf-tomasz-sekielski.html" target="_blank">Sejfu</a> </i>i <i><a href="http://okiem-filolozki.blogspot.com/2013/11/obraz-kontrolny-tomasz-sekielski.html" target="_blank">Obrazu kontrolnego</a>. </i>Po głośnej dymisji premiera i zamachu w siedzibie telewizji DTV, Artur Solski trafia do szpitala psychiatrycznego. Lekarze pod naciskiem służb starają się jak najdłużej utrzymać go w nieświadomości. Władze w rządzie przejmuje Alicja Berchart, która ma za uszami równie dużo jak jej poprzednik. Służby nadal nie mogą znaleźć skrzyń z Bagdadu, a stare intrygi zaogniają się jeszcze bardziej. </div>
<div style="text-align: justify;">
Główny bohater w tej części praktycznie nie istnieje. Artur Solski pojawia się w kilku scenach, ale w każdej jest pod wpływem silnych środków odurzających. Wszystko co wcześniej wywołał dzieje się poza nim. Akcja skupiona jest głównie wokół prób ujęcia rosyjskiego szpiega - Kruka, którym jest na pewno osoba zajmująca rządowe stanowisko. Mnóstwo intryg, przekrętów. Czasami już nie wiadomo kto jest kim i po czyjej stronie stoi. Polska polityka ukazana jest jako niebezpieczna, brutalna i bezwzględna sieć, w której liczy się tylko władza, nawet najbliżsi schodzą na dalszy plan, a co dopiero dobro kraju. </div>
<div style="text-align: justify;">
O ile dwie poprzednie części były czytelne, o tyle ta wydaje się za bardzo zagmatwana, a może chaos znika, gdy czyta się je wszystkie ciągiem? Co przeraża to fakt, że gdyby uciąć brutalne, czy seksualne sceny, to praktycznie w polskich thrillerach nic by nie zostało. A jeszcze pół wieku temu, wszystkie opisy zbliżenia czy agresji były zakazane, a literatura kryminalna cieszyła się największą popularnością. Książka zyskałaby na atrkacyjności, gdyby intrygi nie były tak zakręcone. Ale może na tym polega fenonem politycznych przekrętów? Takie zapętlenie akcji, że właściwie nie wiadomo kto jest tym dobrym, a kto złym? Ciężko mi to ocenić. Być może odpowiedź przyjdzie w kolejnej części. Zakończenie przecież pozostawiło otwarte pole. </div>
Okiem filolożkihttp://www.blogger.com/profile/02737365118041393513noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7626573556083724806.post-78408273260336038562015-05-08T21:31:00.001+02:002015-05-08T21:31:23.071+02:00Henning Mankell - Mózg Kennedy'ego <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCsr-zSd8dG28W6iOACVoTy00o28S2dhTR0vpZ8a_HBmfw9fz91NVd28HIYS37lCMNFVr5Z0VbWEwK7HcVvK68i6d3xsgs6QOCqavwuZjB6-UsBjGRGbySYUFR25grqtttI539j_8Cnigs/s1600/Mozg-Kennedy-ego_Henning-Mankell,images_big,5,978-83-7747-815-8.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCsr-zSd8dG28W6iOACVoTy00o28S2dhTR0vpZ8a_HBmfw9fz91NVd28HIYS37lCMNFVr5Z0VbWEwK7HcVvK68i6d3xsgs6QOCqavwuZjB6-UsBjGRGbySYUFR25grqtttI539j_8Cnigs/s320/Mozg-Kennedy-ego_Henning-Mankell,images_big,5,978-83-7747-815-8.jpg" width="204" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Książka zapowiadała się niezwykle obiecująco. Sam wątek zaginionego mózgu prezydenta był niezwykle intrygujący. Dawał spore pole do popisu i szeroką płaszczyznę na konstruowanie intrygi. Z szerokości autor skorzystał - co do intrygi? Chyba się trochę zawiodłam. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Lousie Cantor to ponad 50-letnia kobieta po przejściach, archeolog. Mieszka w Grecji, gdzie prowadzi wykopaliska. Pewnego dnia po skończonych pracach, postanawia odwiedzić swojego dorastającego syna w Sztokholmie. Podróż od początku jest pełna przygód: spóźniony samolot, korki, brak połączenia z synem Henrykiem. Mając klucze do mieszkania Henryka, postanawia zrobić mu niespodziankę. Okazuje się jednak, że chłopak nie żyje.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Matka znajduje go w łóżku. Pierwsze co zwraca jej uwagę, to fakt, że chłopak ma na sobie piżamę - przecież zawsze spał nago. I mimo że sekcja zwłok wykazuje, że Henryk nałykał się środków nasennych, a policja umarza sprawę, jako samobójstwo - Lousie coś w tym wszystkim nie gra. Nie może uwierzyć, że jej jedyne dziecko byłoby w stanie odebrać sobie życie. Postanawia za wszelką cenę rozwikłać zagadkę śmierci syna. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Przeszukując jego rzeczy, kobieta dowiaduje się, że jej syn bardzo interesował się zaginionym mózgiem prezydenta Kennedy'ego. Podejrzewał, że osoby, który go wykradły miały nadzieję, że kiedyś badania nad neurologią, pójdą na tyle daleko, że z mózgu będzie można odzyskać wszystkie myśli, wspomnienia, wiedzę, jak informacje z twardego dysku. Przypadkowo dowiaduje się, że syn miał mieszkanie w Barcelonie i to w jednej z najdroższych dzielnic, a jego konto uginało się od pieniędzy w różnych nominałach. Skąd u Henryka takie sumy, skoro pracował wyłącznie dorywczo?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Składając poszczególne strzępki informacji, kobieta ustala, że jej syn bardzo często odwiedzał Afrykę. Postanawia podążyć jego śladami, uważając, że w ten sposób dowie się dlaczego zginął. Na czarnym kontynencie poznaje ciemną stronę swojego syna. Nie tylko był bogaty i ukrył przed nią, że ma mieszkanie w Hiszpanii, ale także był nosicielem wirusa HIV, a w Afryce regularnie korzystał z usług małoletnich prostytutek. Chociaż to szok dla matki - dla tubylców, którzy wspominają Henryka jako sympatycznego i pełnego ideałów chłopca, naturalna kolej rzeczy. Lousie natrafiając co chwilę na znajomych syna, dowiaduje się, że chłopak pracował jako wolontariusz w ośrodku zajmującym się chorymi na AIDS. Od tej pracy bardzo się zmienił i zaczął się czegoś bać. Wielu podejrzewało, że zobaczył coś czego nie powinien. Czyżby ośrodek leczniczy był tylko przykrywką?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na sąsiedniej wyspie mieszkał malarz, który w czasie wojny pracował w podobnym miejscu - miał za zasadnie wycinać żywym szympansom serca i nerki. Tłumaczono mu, że organy z martwych zwierząt na nic się nie przydadzą. Mężczyzna robił co mu kazano, dopóki nie dowiedział się, że w piwnicach ośrodka robiono to samo z ludźmi. Co więcej, mieszkańców jednej z wiosek masowo zarażano wirusem HIV. W jaki sposób? Do osady przyjeżdżał "sztab medyczny", który za duże pieniądze skupował krew od mieszkańców. Ponieważ ci ludzi byli przyzwyczajeni do ciężkiej pracy, zarabianie w inny sposób, było dla nich wybawieniem - chętnie więc oddawali krew. Ludziom ze "sztabu" zależało wyłącznie na osoczu, więc po jego oddzielnie przetaczano krew z powrotem. Krew była jednak zarażona, a na mieszkańcach, nosicielach wirusa HIV, zaczęło robić eksperymenty. Lousie nie udaje się jednak zdobyć twardych dowodów na to, że w ośrodku, w którym pracował jej syn, stosowano podobne metody. Wszyscy którzy próbowali jej pomóc, zostali zamordowani. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Niezwykle ciekawy początek i zawiązanie akcji, z czasem przeradza się w serial w stylu Mody na sukces, gdzie już nie wiadomo kto z kim i dlaczego. Dynamiczna, wartka akcja, przeradza się w rzeź - wszyscy którzy mają wprowadzić moment kulminacyjny zostają zamordowani. Rozwiązanie więc nie następuje. Przychodzą długie miesiące bierności i oczekiwania. Po czym bohaterka odbiera telefon dający nadzieję, na posuniecie śledztwa. Ale nadzieja okazuje się złudna - znowu następuje okres zawieszenia. I tak do ostatniej strony, w której dowiadujemy się jedynie, że Lousie jest śledzona. Kurtyna zapada, a czytelnik pozostaje z niedosytem, bowiem nie znalazł odpowiedzi na żadne z nurtujących go pytań. Lubię otwarte zakończenia, a jeśli są poprzedzane spójną, wartką i logiczną fabułą. Tutaj było za dużo zawieszonych w próżni wątków, do których autor nie dostarczył wystarczającej ilości tropów, aby można ją było posklejać w jedną całość. Jedyne co może obronić książkę to zabarwienie moralne i stawiane pytania: czy można poświęcić kilku mieszkańców Afryki, aby zdobyć drogocenny lek? Te jednak również pozostają bez odpowiedzi. </div>
Okiem filolożkihttp://www.blogger.com/profile/02737365118041393513noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7626573556083724806.post-16488173353736801982015-05-08T13:48:00.000+02:002015-05-08T13:48:52.431+02:00"Lać jak z cebra" - co to jest "cebr"?<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1l3-unXCwdVbZejKwFXULE1Jxr5n7zDC13PdmJkJa8Y-HTxdxVoXxrBjd4tWcn0_dwsSChNaExnXJJICJKEUQjiewtfg7QrbPmGOlLewsfNjPdghlHlMR6dGWeRfSz1Z3ctdLS2-o3cJZ/s1600/leje+z+cebra+m.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="206" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1l3-unXCwdVbZejKwFXULE1Jxr5n7zDC13PdmJkJa8Y-HTxdxVoXxrBjd4tWcn0_dwsSChNaExnXJJICJKEUQjiewtfg7QrbPmGOlLewsfNjPdghlHlMR6dGWeRfSz1Z3ctdLS2-o3cJZ/s320/leje+z+cebra+m.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Powiedzenie <i><b><span style="color: red;">lać jak z cebra</span></b> </i>znane jest każdemu. Mówimy tak, gdy pada ulewny deszcz. Jednak czy kiedykolwiek zastanawiałeś/aś się czym jest <i><b><span style="color: red;">cebr</span></b></i>?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Słowo to znajdujemy już w <i>Kronice </i>Galla Anonima. W jednym z opowiadań autor używa słowa <i><b><span style="color: #38761d;">czebri</span></b></i> mówiąc o drewnianych naczyniach. Tworząc liczbę pojedynczą, nie używa jednak, jakby się mogło wydawać formy <i><b><span style="color: #38761d;">czebr</span></b></i>, ale <i><b><span style="color: #38761d;">czber</span></b>. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A skąd się wzięła upowszechniona dzisiaj forma <i><b><span style="color: #38761d;">cebr</span></b></i>? W gwarach mazurzących <i>-cz </i>wymawia się jako <i>-c</i>. Dlatego <i><b><span style="color: #38761d;">czber</span></b> </i>przeszło w <i><b><span style="color: #38761d;">cber</span></b></i>, co dalej odmieniano <i><b><span style="color: #38761d;">cebra, cebrowi, cebrem, o cebrze</span></b>. </i>Z czasem wyrównano również odmianę mianownikową i zaczęto mówić<b><span style="color: #38761d;"> <i>cebr</i></span></b>. We obecnej polszczyźnie mamy już nie<b><span style="color: #38761d;"> </span></b><i><b><span style="color: #38761d;">cebr</span></b>, </i>ale<b><span style="color: #38761d;"> </span></b><i><b><span style="color: #38761d;">ceber</span></b>. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Ale wróćmy do naszego powiedzenia: dlaczego <i><b><span style="color: red;">leje jak z cebra</span></b></i>?</div>
<div style="text-align: justify;">
<i><b><span style="color: #38761d;">Ceber</span></b> </i>był wielkim, okrągłym naczyniem, zrobionym z drewna. Używano go do noszenia wody. Zbudowany był z klepek, najczęściej wykonanych z leszczyny. Ponieważ musiał mieć ucha, aby ułatwić noszenie - klepki nie zawsze były idealnie dopasowane. Zdarzało się więc, że woda wylewała się przez szczeliny. Tryskając na wszystkie strony, oblewając osobę niosącą <i><span style="color: #38761d;"><b>ceber</b></span></i>, która później wyglądała, jakby spotkał ją rzęsisty deszcz. </div>
Okiem filolożkihttp://www.blogger.com/profile/02737365118041393513noreply@blogger.com5