Szwecja w opinii sąsiadów zawsze wydawała się państwem, które w kryminalistyce i wydziale śledczym może służyć za wzór. Wszystkie zbrodnie rozwiązane, wszyscy złoczyńcy za kratkami. Słowem: bezpieczeństwo i praworządność na najwyższym poziomie. Jakakolwiek korupcja ze strony aparatu sprawiedliwości nie zmieściłaby się w głowie przeciętnego obywatela. A wiadomo, że najciemniej po latarnią.
Annie Lander to sztokholmska dziennikarka śledcza, która wbrew przełożonym i policji prowadzi własne śledztwo dotyczące zamordowanych prostytutek. Historia może wydawać się nieco podobna do sprawy Kuby Rozpruwacza, jednak ma dużo głębsze i mroczniejsze podłoże niż zabójstwa londyńskiego mordercy. Dziennikarka w swoim dochodzeniu jest zdana wyłącznie na siebie. Nikt nie chce jej pomóc. Przełożeni nalegają, żeby dała sobie z tą sprawą spokój. Policja nie potrafi, bądź nie chce znaleźć wyjaśnienia śmierci kilku prostytutek. Za każdym razem umarza sprawę, z powodu braku dowodów, mimo że posiada DNA sprawcy. Coś tu wyraźnie śmierdzi. Jednak gdy Annie dochodzi do rozwiązania sprawy zostaje porwana.
To, że ciężarna kobieta nagle znika zawsze budzi sporo kontrowersji, ale gdy kobietą jest znana w całym kraju dziennikarka śledcza - powstaje lawina. Te same osoby, które nie chciały doprowadzić do rozwiązania sprawy prostytutek starają się również za wszelką cenę nie dopuścić do ujawnienia przez dziennikarkę zebranych przez nią materiałów. Nawet gdyby ceną za to było kilka ludzkich istnień. Muszą więc znaleźć kozła ofiarnego. A kto jest zawsze głównym podejrzanym o zabójstwo żony? Oczywiście mąż. Autor wprowadza zatem nowe śledztwo. Tym razem prowadzi je mąż dziennikarki - Max. Mężczyzna stara się nie tylko uratować swoją ciężarną żonę, ale także oczyścić się z podejrzeń o zabójstwo. Czy mu się to uda? Mafia, policja, najwyżsi przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości i biznesmeni zrobią wszystko, żeby tak się nie stało.
Robert Kviby opart fabułę swojej na książki na faktach. Pierwowzorem Annie Lander była bliska przyjaciółka autora, dziennikarka, która zajmowała się sprawą biznesmenów korzystających z usług prostytutek na specjalnych, elitarnych imprezach. Wiele z niech nie dożyło następnego dnia, jednak ze względu na znajomości morderców nierozwiązane sprawy zawsze lądowały w koszu. Prostytutek przecież nikt nie będzie szukał. Ciekawa, choć nieco przewidywalna fabuła, dynamiczne zwroty akcji. Dużo krwi, brutalności, brudnych interesów i nielegalnych działań. Momentami naprawdę serce zaczynało bić szybciej, a czytelnik kibicował bohaterom w pomyślnym rozwiązaniu ich śledztwa. Jednak ta historia nie ma happy endu.