Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zbrodnia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zbrodnia. Pokaż wszystkie posty

środa, 18 lutego 2015

Żona złotnika - Sophia Tobin

Tę książkę mogłam przeczytać dzięki uprzejmości Wydawnictwa PWN

Autorzy thrillerów historycznych szczególnie upodobali sobie Londyn jako miasto zbrodni. Jerzy Siewierski autor Powieści kryminalnej uważa że to deszczowy londyński klimat sprawia, że to miasto aż prosi się o serię morderstw. Stwierdza również, że legenda Kuby Rozpruwacza prowadzi rękę pisarzy po mrocznych ulicach Londynu, na których uczuć powiew zbrodni. Być może coś w tym jest. Ja jednak nie wyobrażam sobie, że akcja Żony złotnika mogłaby dziać się w innym mieście. Tylko XVIII wieczny Londyn był w stanie pomieści tyle intryg, powiązań, tajemnic, układów społecznych i tyle goryczy. 

W zimowy wieczór stróż patrolujący ulice zauważa ciało. Myśląc, że to jakiś pijak, postanawia kilkoma kopniakami sprowadzić delikwenta do pionu. Po chwili okazuje się, że mężczyzna nie żyje. Ktoś poderżnął mu gardło. Nie jest to jednak zwykły włóczęga, ale słynny w całej okolicy złotnik Pierre Renard. Wymiar sprawiedliwości orzeka jednogłośnie, że przyczyną śmierci mężczyzny był napad. To jednak nie zamyka sprawy. Plotki krążące po Londynie wyciągają na światło dziennie sprawy, których dla dobra rodziny Pierra i jego opinii, nikt nie powinien poznać. 

Renard kilka lat wcześniej poślubił córkę złotnika - Mary. Z pozoru byli szczęśliwym i dobranym małżeństwem, jednak za zamkniętymi drzwiami ich domu rozgrywał się prawdziwy dramat. Pierre nienawidził młodszego brata żony, który był lekko opóźniony w rozwoju. Mężczyzna nie mógł pogodzić się z tym, że w jego rodzinie jest jakaś słaba jednostka. Miłość żony do brata napawała go obrzydzeniem i z czasem zaczął nienawidzić również Mary. Znęcał się nad nią i podtruwał, a po śmierci jej brata i rodziców zamknął w domu. Izolując ją przed całym światem, marzył wyłącznie o jej śmierci. W tym samym czasie poznał żonę jednego ze swoich klientów - rozpuszczoną, ale piękną i bogatą, z którą nawiązał romans. Jak złotnik potrafił sprzedać wszystko, podlizując się i zachwalając swoje wyroby. Jako mężczyzna był zaborczy, zawistny, żądny władzy i tytułów. Zupełnie nie liczył się z ludźmi. Na pierwszym miejscu zawsze stawiał pozycję i pieniądze. Naraził się wielu osobom i wielu pragnęło jego śmierci. Tym bardziej, że testament, który zostawił okazał się kłopotliwy nie tylko dla znienawidzonej małżonki. 

Zastraszona żona, jej silna i władcza siostra, zakochany skromny złotnik od lat marzący o Mary, lekarz znający najmroczniejsze tajemnice Pierra, żona szlachcica spodziewająca się dziecka trupa i służąca, która ma niejeden grzech na sumieniu. Każda z tych osób ma swoją własna, w pewien sposób tragiczną, historię. I każda z tych historii jest dokładnie opowiedziana. Początkowo czytelnik nie rozumie takiego rozchylenie wątkowego, jednak w miarę czytania wszystkie opowieści płynnie się ze sobą łączą, tworząc przerażającą historię. Nie jest to powieść stricte kryminalna. Momentami zapominamy nawet, że nie wiemy kto zamordował złotnika. Jest to raczej powieść obyczajowa. Z jednej strony nudnawa, bo gdyby nie coraz to nowe sekrety poszczególnych bohaterów, czytelnik mógłby zasnąć po kilku stronach. Z drugiej coś nie pozwala jej odłożyć. Niby zwyczajne, rodzinne, mroczne historie - niezbyt pociągające dla miłośnika kryminałów - a jednak napisane w taki sposób, że czytelnika po prostu zżera ciekawość kto z kim i jak to się skończyło. To tak jak z tymi modnymi ostatnio paradokumentami, w których gra aktorska jest żałosna, a prezentowane historie takie głupie, że aż śmieszne, a mimo to, miliony osób śledzą odcinki z ciekawością. Taka sama siła jest w tej książce - dla miłośników akcji, zagadki. Bo osoby, które czytają romanse, z pewnością będą zachwycone. 

środa, 20 sierpnia 2014

Pozdrowienia z Londynu - Krzysztof Beśka

Przyznam szczerze, że bardzo długo czytałam ten kryminał. Początek zachęcający nie był. Niby była tajemnica, zbrodnia, zagadka, czyli wszystko, co kryminał powinien mieć, a jednak historia nie trzymała w napięciu. Dopiero pod koniec akcja nabrała dynamiki. I to jakiej! Końcówkę dosłownie pochłonęłam z wypiekami na twarzy. Ale od początku...

Łódź, lata 90. XX wieku, ktoś brutalnie okalecza i morduje młode kobiety, prostytutki. Ich ciała mają zmasakrowane narządy rodne: wycięta łechtaczka. Policja nie radzi sobie ze śledztwem, a morderca  w tym czasie zabija kolejne ofiary. Złapać go może wyłącznie detektyw Stanisław Berg - krzyżówka Pana Lecoq - kameleona, który uwielbia się przebierać w różne stroje, skrywając nie tylko swoją tożsamość, ale i wygląd, z Sherlockiem Holmesem - mistrzem dedukcji. Tylko, że detektyw Berg również zniknął...

Ciekawa opowieść wzorowana na historii Kuby Rozpruwacza, a właściwie: przeniesienie Rozpruwacza w łódzkie realia. Genialny detektyw i dynamiczna akcja. Sceny pościgu żywcem wyjęte z Jamesa Bonda. I zakończenie w stylu... Marka Krajewskiego - ponure, tragiczne, niesprawiedliwe. W tej książce nie ma miejsca na happy endy. 
Inteligentny autor, który w swojej twórczości łączy najlepsze wątki znanych wzorców. Aż dziwne, ze tak cicho o nim na arenie polskich kryminałów. 


Książkę otrzymałam od portalu Zbrodnia w Bibliotece, który gorąco polecam :)

wtorek, 19 listopada 2013

Zabójstwo Rogera Ackroyda - Agata Christie

Książka Zabójstwo Rogera Ackroyda Agaty Christie została uznana za najlepszy kryminał wszech czasów! I nie ma co się dziwić: książka jest genialna! Czy ktoś chociaż przez chwilę mógł pomyśleć, że zabił... Nie zrobię Wam tego! Sama nieopatrznie w książce Rogera Caillois  Odpowiedzialność i styl przeczytałam nazwisko mordercy i zepsułam sobie całą zabawę! A szkoda, bo z pewnością odłożyłabym książkę z bijącym sercem i wypiekami na twarzy.

Zabójstwo było dość zagadkowe, gdyż każdy jednocześnie miał alibi i motyw. Siostrzenica potrzebująca pieniędzy, syn tonący w długach, lokaj mający niejeden grzeszek na sumieniu, przesadnie ułożona służąca, histeryczna bratowa czy szantażysta niedoszłej żony! Zbrodnia wydaje się idealna, zabójca bowiem zadbał, aby mieć co do sekundy wyliczone alibi. Ale przesadna ostrożność wcale nie jest najlepszym rozwiązaniem, zwłaszcza, że w przypadkach zbrodni absolutnej niezwykle istotne są niuanse, drobne, na pierwszy rzut oka, nieistotne szczegóły, jak przesunięty fotel czy zamknięte okno, mogą doprowadzić do rozwiązania zagadki.

Mylne tropy, logiczna zagadka, fantastyczna fabuła oddają ducha mistrzowskiej kryminalnej szarady. 

poniedziałek, 15 lipca 2013

Próba niewinności

W jednym z domów dochodzi do tragicznego morderstwa. Wszystkie tropy wskazują na syna zabitej. W końcu był czarną owcą w rodzinie. I miał motyw.

Chłopak zostaje skazany, mimo że uparcie twierdzi, że nie było go wówczas w mieście i ma na to świadka. Po paru miesiącach umiera w celi. Typowa historia kryminalna: jest trup, jest podejrzany, a motyw i dowody jakoś się znajdą. Następuje rozprawa, skazanie, a wymiar sprawiedliwości triumfuje, w końcu – o jednego groźnego typa w mieście mniej. Ale co, gdy po paru latach w progu staje wspomniany świadek i potwierdza, że naprawdę był z chłopakiem wiele kilometrów od miasta? Dlaczego zjawił się tak późno? Czemu nie zeznawał i pozwolił na skazanie niewinnego? Czy miał w tym jakiś interes? Nasuwa się wiele pytań, a odpowiedź okazuje się banalnie prosta: ów świadek to po prostu kierowca, który feralnego dnia, gdy dokonano zabójstwa, zabrał z drogi autostopowicza. Nietrudno się domyślić, że autostopowiczem był skazany. Dlaczego nie powiedział tego wszystkiego w dniu rozprawy? Mężczyzna miał wypadek, w wyniku którego stracił pamięć, gdy ją odzyskał na zeznania było już za późno. Chłopak nie żył. Czy nieznajomy mówi prawdę? Czy rzeczywiście zależy mu na pośmiertnym oczyszczeniu imienia chłopaka?
Rodzina, której trudno było pogodzić się z tragicznym odejściem żony i matki, zadziwiająco łatwo pogodziła się z winą Jacka. W końcu „od zawsze były z nim problemy”. Ale czy to, że był trudnym dzieckiem czyni z niego zabójcę? Wkrótce giną kolejni członkowie rodziny. Nikt nie jest bezpieczny. A najgorsza okazuje się świadomość, że zabójcą jest … ktoś z nich. Każdy podejrzewa każdego. A co więcej, wszystkie podejrzenia wydają się słuszne.

Zbrodnia, zagadka, wiele tropów i brak właściwego podejrzanego – to prawdziwa uczta dla smakoszy kryminałów. Agata Christie po raz kolejny udowodniła, że jest wirtuozem zbrodni.