wtorek, 8 stycznia 2013

Linia najmniejszego oporu

Określenie iść po najmniejszej linii oporu znane jest każdemu. Ale nie każdy wie, że jest ono niepoprawne. Wyjaśnienie jest bardzo proste: to opór może być najmniejszy, a nie linia (linia może być np. krótka). Przecież mamy na myśli pójście na łatwiznę, czyli po LINII NAJMNIEJSZEGO OPORU.  

źródło:translite.pl

sobota, 5 stycznia 2013

Pleonazm a tautologia

Często te dwa pojęcia są błędnie stosowane jako synonimy. Musimy pamiętać, że istnieje jednak różnica pomiędzy pleonazmem, a tautologią. Dla przeciętnego użytkownika języka jest ona niedostrzegalna i nie ma praktycznie znaczenia. Jednak chcąc używać tych pojęć należy wiedzieć co konkretnie oznaczają. 

PLEONAZM to połączenie dwóch wyrazów, które znaczą to samo (opiera się na bliskoznaczności)
Np.
- cofać się do tyłu
- kontynuować dalej
- fakt autentyczny 
- okres czasu
- skręcać w bok
Konkretnie o pleonazmach pisałam tutaj


TAUTOLOGIA to powtórzenie znaczenia (opiera się na jednoznaczności)
Np. 
- polepszenie i poprawa
- źródło i geneza
- ogólnie generalizując
- dlatego bo
- jeszcze w dodatku
- tylko i wyłącznie (wyjaśnienie)

To czy używamy pleonazmów czy tautologii nie ma znaczenia. Ważne jest, aby starać się popełniać jak najmniej błędów językowych. 


czwartek, 3 stycznia 2013

Nowy Rok, a nowy rok

Jest różnica? Oczywiście. Pisząc Nowy Rok rozumiemy, że chodzi o konkretny dzień, czyli 1 stycznia. Natomiast nowy rok, to po prostu określenie roku, który właśnie zaczynamy. 




W odmianie wygląda to tak:
Odwiedzę Cię w Nowy Rok (czyli 1 stycznia).
Odwiedzę Cię w nowym roku (czyli po prostu po 31 grudnia, bez konkretnej daty)

Pamiętajmy: Mamy rok DWA TYSIĄCE TRZYNASTY, a nie dwutysięczny trzynasty. (wyjaśnienie)


środa, 2 stycznia 2013

Śmiali się czy śmieli?

Oczywiście śmiali się, ale spotykamy się również z formą oboczną śmieli, która kiedyś traktowana była jako gwarowa.

Ciekawostką będzie fakt, że dawniej mówiono: śmiejać się, śmiejali się. Jednak, aby dobrze zrozumieć różnicę, należy odwołać się do historii języka polskiego.
Jeszcze przed XII wiekiem w języku polskim zaszedł proces zwany przegłosem polskim (występował tylko w naszym języku). Polegał on na tym, że jeśli samogłoska "e" występująca po spółgłosce miękkiej (np. i) znalazła się przed spółgłoską t, d, s, z, n, r, ł zamieniała się w "o" lub "a". Zgodnie z tym procesem nastąpiła zmiana: gwieździe-gwiazda, cieśla-ciosać, lecie-lato, lesie-las, milczeli-milczał, siedzieli-siedział, widzieli-widział. Poprzez błędną analogię do ostatnich trzech par wytworzyła się forma śmieli się-śmiał się. Trzeba pamiętać, że obecna forma śmiali się pochodzi ze ściągnięcia grupy -eja- (śmiejać się-śmiać się, śmiejali się-śmiali się). Zatem czasownik śmiać się nie mógł być wynikiem przegłosu polskiego, ponieważ nigdy nie zawierał "e", lecz grupę -eja-, która ściągnęła się w "a". 



poniedziałek, 31 grudnia 2012

Wymyślić, nienawidzić

Wymyślić czy wymyśleć, nienawidzić czy nienawidzieć? 

Te dwa czasowniki sprawiają wiele trudności. Przy ich odmianie należy powołać się na trzecią osobę liczby pojedynczej: 

- on wymyślił/ on nienawidził

Skoro w wygłosie w trzeciej osobie liczby pojedynczej mamy końcówkę -ił musi być końcówka -ić (nie -eć).

Błędna wymowa wynika ze skojarzenia z bezokolicznikami myśleć, widzieć, ale on widział, on myślał!

Do XVIII wieku w języku polskim mieliśmy czasownik myślić (stąd prawidłowa forma wymyślić), natomiast myśleć było formą gwarową, która na wzór czasownika widzieć przeniknęła do języka jako poprawna.

Taka sama zasada występuje w wyrazach: lubić (a nie lubieć), domyślić (a nie domyśleć), zmyślić (a nie zmyśleć).

niedziela, 30 grudnia 2012

Rok dwutysięczny był tylko jeden!

Największy grzech językowy Polaków to niepoprawna odmiana roku. Wszędzie słyszymy błędną wymowę: Rok dwustysięczny dwunasty. Musimy pamiętać, że rok dwutysięczny (2000) był tylko jeden! W przypadku kolejnych 2001, 2002... 2012 itd. odmieniamy jedynie dwa ostatnie składniki liczebnika porządkowego (dziesiątki i jednostki). 
Poprawna wymowa brzmi: DWA TYSIĄCE PIERWSZY, DWA TYSIĄCE DZIESIĄTY, DWA TYSIĄCE DWUNASTY! 

Nikt przecież nie mówi tysiąc dziewięćsetny czwarty czy tysiąc pięćsetny ósmy, tylko tysiąc dziewięćset czwarty, tysiąc pięćset ósmy. Stosujmy tę zasadę również w przypadku dwa tysiące dwunastego roku!

źródło: http://rysunki-jezykowe.blogspot.com/2011/10/dwa-tysiace-dwunasty.html

sobota, 29 grudnia 2012

Jestem przekonujący czy przekonywujący?

Przekonujący czy przekonywujący? To jeden z najczęstszych dylematów językowych. Oczywiście poprawna forma to przekonujący.

Forma przekonywujący  powstała na skutek skrzyżowania rożnych wzorców odmiany (dawniej czasownik miał odmianę przekonywam, a później przekonuję; stary wzór skrzyżował się z nowym na -uje, -ujesz i stąd błędy w odmianie) należy do błędów fleksyjnych. Imiesłów przekonywujący pochodzi od czasownika przekonywać, gdybyśmy więc chcieli używać dłuższej formy, należałoby mówić przekonywający (forma poprawa, książkowa, w języku mówionym używana rzadko).


Analogiczna sytuacja występuje w przypadku słowa oddziaływać. Poprawne imiesłowy to: oddziałujący albo oddziaływający ( nigdy: oddziaływujący).


piątek, 28 grudnia 2012

Oskar. Kot, który przeczuwa śmierć



Oskar. Kot, który przeczuwa śmierć

Mówi się, że koty zmieniają cztery ściany w dom. Pewien kot potrafił zamienić w dom miejsce, kojarzone wyłącznie z cierpieniem i śmiercią.

Do lekarza Ośrodka Pielęgnacyjno-Opiekuńczego dochodzą pogłoski o obecności na jego oddziale osobnika, który potrafi przeczuwać śmierć pacjentów i to bezbłędnie. Nieomylnym prorokiem okazuje się Oskar, kot mieszkający na piętrze przeznaczonym dla osób z demencją. Początkowo Dawid Dosa, wspomniany lekarz lekceważąco podchodzi do sprawy. Bo niby jakim cudem jakiś sierściuch może być mądrzejszy od absolwenta medycyny, doktora z wieloletnim stażem! Naśmiewając się z pacjentów i członków personelu wierzących w „medyczne” zdolności kota walczy o ważną nagrodę za nadzwyczajne zasługi w dziedzinie medycyny. Nawet nie przyszło mu do głowy, że mógłby przegrać. A jednak! Użalając się nad sobą po porażce zaczyna obserwować kota. Początkowo sceptycznie i z przymrużeniem oka odbiera sygnały potwierdzające koci szósty zmysł. Z czasem, nawet nie wiedząc kiedy, sam zaczyna ufać wyrokom wydanym przez Oskara. Swoje spostrzeżenia postanawia opisać w książce Oskar. Kot, który przeczuwa śmierć. Jest to opowieść nie tylko o kocie z nadzwyczajnymi zdolnościami, o pacjentach, ich rodzinach i problemach związanych z przerażającym przebiegiem demencji, ale także o lekarzu, który nauczył się uważnie słuchać, tego, co niesłyszalne.

Na kartach powieści poznajemy kilka rodzin zmagających się z nieuchronną śmiercią bliskiej osoby. Jest para staruszków, która poznała się w obozie koncentracyjnym. Przetrwali najgorszy okres w dziejach historii, ale największym wyzwaniem okazał się Alzheimer kobiety. Widzimy bogatą i wykształconą wykładowczynię, która z czasem zapomina kim jest i nie poznaje swoich bliskich. Poznajemy losy światowej sławy informatyka, który nie potrafi uruchomić komputera. A przede wszystkim razem z ich rodzinami przechodzimy przez objawy postępującej choroby. Zmagamy się z cierpieniem i bólem bliskich, którzy widzą w chorych obce, zagubione i bezbronne osoby. Jak przetrwać coś takiego? Jak uświadomić sobie, że śmierć jest bliska i nieuchronna? Czy można się z tym pogodzić? Podobno tak, zwłaszcza jeśli jest obok nas ktoś, kto to wszystko rozumie. Każda z rodzin jako swojego pocieszyciela wymienia Oskara. Kot przez cały okres choroby, wizyt w ośrodku był przy nich. Siedział na łóżku chorego, który całkowicie stracił kontakt z rzeczywistością. Ale przede wszystkim dawał znak, gdy nadchodził koniec. Wbiegał wówczas do pokoju umierającego i czuwał do przyjazdu rodziny. Dzięki niemu, nikt nie odchodził w samotności. Pojawienie się kota w pobliżu pacjenta było znakiem dla personelu, że czas zawiadomić rodzinę. Oskar nigdy się nie pomylił. Pacjenci nie traktowali go jak symboliczną kostuchę. Przeciwnie. Byli mu wdzięczni za obecność. Mówili o nim jako o strażniku, pełniącym wartę w ostatnich dniach życia. O pomoście między dwoma światami.
Zdolności kota, to nie tylko wymysły ludzi obdarzonych wybujałą wyobraźnią, zostały potwierdzone naukowo. Gdy człowiek odchodzi obumierające komórki wydzielają specyficzną woń, którą Oskar wyczuwał. Dr Dosa jednak stwierdza, że lubi myśleć o Oskarze „jako o czymś więcej niż o systemie wczesnego ostrzegania przed ketonami”. Jego praca polega na diagnozie, hospitalizacji, badaniach. Praca Oskara to towarzyszenie pacjentom i ich rodzinom w najtrudniejszej dla nich chwili, w momencie śmierci.

Wziąć, a nie wziąść!

Wziąść to jeden z najpopularniejszych błędów Polaków. Jak zwykle, wyrozumiały profesor Bralczyk, twierdzi, że sam Sienkiewicz pisał wziąść dlatego nie traktuje on tej formy jako rażący błąd :)





Skąd wzięła się niepoprawna forma wziąść? Z błędnej analogii do czasownika siąść.

Musimy pamiętać, że używamy czasownika wziąć, jako brać się za coś, za kogoś, brać coś, zabrać; Panna jest do wzięcia, a nie do wzięścia!

Włączać czy włanczać?

Oczywiście WŁĄCZAĆ. W końcu mamy włączniki (urządzenie służące do uruchamiania czegoś; kontakt), a nie włanczniki!



Nie ma rozróżnienia na czynności jednokrotne i powtarzalne, jak tłumaczą niektórzy laicy: raz włączyć, ciągle włanczać.

(poprawnie: włączyć/włączać, dołączyć/dołączać, przełączyć/przełączać).

Zainteresowanych odsyłam do wypowiedzi profesora Miodka