niedziela, 23 grudnia 2012

Robisz laske czy łaskę?



Robisz laske czy łaskę?

„Używajcie polskich znaków! Jest różnica czy zrobisz komuś ŁASKĘ czy LASKE!” – Profesor Bralczyk w sposób bezpośredni, z dystansem i humorem porusza problem lekceważącego stosunku do rodzimego języka. Tak. To bez wątpienia jeden z grzechów głównych Polaków. A jaki jest kolejny? Nagminne błędy językowe!

Była moda na tzw. pIsMo PoKeMoNoWe (na zmianę mała i duża litera), na zastępowanie polskich znaków typu sz, ż – wersją angielską, np. boshe, jush, ale moda na „niepoprawność” panuje nieustannie! Weźmy na przykład jeden z najczęściej popełnianych i najbardziej denerwujących błędów: rok dwutysięczny pierwszy, dwutysięczny drugi, dwutysięczny dwunasty, zamiast dwa tysiące dwunasty! O dziwo, nikomu nie przyjdzie do głowy powiedzieć dziewięćsetny dwunasty. Brzmi głupio?
Tak samo jest w przypadku wyrażenia „na tablicy pisało”, zamiast było napisane. Nikt nie mówi na ścianie malowało, rysowało – tylko było namalowane, było narysowane. Dlaczego w przypadku czasownika „pisać” robimy wyjątek? Nie wiadomo.
Nie wspominając już o licznych pleonazmach (pleonazm - czyli potocznie mówiąc „masło maślane”): skręcać w bok, cofać się w tył (a można się cofnąć do przodu?), klęczeć na kolanach, tylko i wyłącznie, fakt autentyczny (jakby istniały fakty fikcyjne), okres czasu, w dniu dzisiejszym, w miesiącu wrześniu (samo słowo wrzesień oznacza konkretny miesiąc), w każdym bądź razie (niefortunna zbitka wyrażeń: w każdym razie i bądź co bądź), kontynuować dalej, potencjalne możliwości, spadać w dół, zabić się na śmierć czy w końcu: błędna pomyłka.
Ostatnio bardzo modne stało się wyrażenie „osoba decyzyjna”, szczególnie popularne u przedstawicieli firm dzwoniących z jakąś ofertą. To nic, że niepoprawnie – ważne, że krótko. Idąc dalej tym tropem zaczniemy skracać wszystko. Niedługo będziemy mówić osoba komórkująca, osoba laptopująca, czy nawet osoba sedesująca!
Co jest przyczyną niechlujstwa językowego? Na pewno w dużej mierze bierze się ono z wielu anglicyzmów funkcjonujących w naszym języku. Teraz już nikt nie mówi „wydarzenie”, teraz mówi się „event”!

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Polecam pojeździć metrem warszawskim i poczytać wyświetlane informacje o nadchodzących wydarzeniach kulturalnych. Osoba, która je przygotowuje, najwyraźniej chce brzmieć bardzo mądrze pisząc o "nie mainstreamowych kolektywach, których dance'owe eventy i soundtracki zsamplowano na long playach" - czy coś w tym stylu. Nie da się tego czytać.