Tę książkę mogłam przeczytać dzięki uprzejmości Wydawnictwa PWN.
Autorzy thrillerów historycznych szczególnie upodobali sobie Londyn jako miasto zbrodni. Jerzy Siewierski autor Powieści kryminalnej uważa że to deszczowy londyński klimat sprawia, że to miasto aż prosi się o serię morderstw. Stwierdza również, że legenda Kuby Rozpruwacza prowadzi rękę pisarzy po mrocznych ulicach Londynu, na których uczuć powiew zbrodni. Być może coś w tym jest. Ja jednak nie wyobrażam sobie, że akcja Żony złotnika mogłaby dziać się w innym mieście. Tylko XVIII wieczny Londyn był w stanie pomieści tyle intryg, powiązań, tajemnic, układów społecznych i tyle goryczy.
W zimowy wieczór stróż patrolujący ulice zauważa ciało. Myśląc, że to jakiś pijak, postanawia kilkoma kopniakami sprowadzić delikwenta do pionu. Po chwili okazuje się, że mężczyzna nie żyje. Ktoś poderżnął mu gardło. Nie jest to jednak zwykły włóczęga, ale słynny w całej okolicy złotnik Pierre Renard. Wymiar sprawiedliwości orzeka jednogłośnie, że przyczyną śmierci mężczyzny był napad. To jednak nie zamyka sprawy. Plotki krążące po Londynie wyciągają na światło dziennie sprawy, których dla dobra rodziny Pierra i jego opinii, nikt nie powinien poznać.
Renard kilka lat wcześniej poślubił córkę złotnika - Mary. Z pozoru byli szczęśliwym i dobranym małżeństwem, jednak za zamkniętymi drzwiami ich domu rozgrywał się prawdziwy dramat. Pierre nienawidził młodszego brata żony, który był lekko opóźniony w rozwoju. Mężczyzna nie mógł pogodzić się z tym, że w jego rodzinie jest jakaś słaba jednostka. Miłość żony do brata napawała go obrzydzeniem i z czasem zaczął nienawidzić również Mary. Znęcał się nad nią i podtruwał, a po śmierci jej brata i rodziców zamknął w domu. Izolując ją przed całym światem, marzył wyłącznie o jej śmierci. W tym samym czasie poznał żonę jednego ze swoich klientów - rozpuszczoną, ale piękną i bogatą, z którą nawiązał romans. Jak złotnik potrafił sprzedać wszystko, podlizując się i zachwalając swoje wyroby. Jako mężczyzna był zaborczy, zawistny, żądny władzy i tytułów. Zupełnie nie liczył się z ludźmi. Na pierwszym miejscu zawsze stawiał pozycję i pieniądze. Naraził się wielu osobom i wielu pragnęło jego śmierci. Tym bardziej, że testament, który zostawił okazał się kłopotliwy nie tylko dla znienawidzonej małżonki.
Zastraszona żona, jej silna i władcza siostra, zakochany skromny złotnik od lat marzący o Mary, lekarz znający najmroczniejsze tajemnice Pierra, żona szlachcica spodziewająca się dziecka trupa i służąca, która ma niejeden grzech na sumieniu. Każda z tych osób ma swoją własna, w pewien sposób tragiczną, historię. I każda z tych historii jest dokładnie opowiedziana. Początkowo czytelnik nie rozumie takiego rozchylenie wątkowego, jednak w miarę czytania wszystkie opowieści płynnie się ze sobą łączą, tworząc przerażającą historię. Nie jest to powieść stricte kryminalna. Momentami zapominamy nawet, że nie wiemy kto zamordował złotnika. Jest to raczej powieść obyczajowa. Z jednej strony nudnawa, bo gdyby nie coraz to nowe sekrety poszczególnych bohaterów, czytelnik mógłby zasnąć po kilku stronach. Z drugiej coś nie pozwala jej odłożyć. Niby zwyczajne, rodzinne, mroczne historie - niezbyt pociągające dla miłośnika kryminałów - a jednak napisane w taki sposób, że czytelnika po prostu zżera ciekawość kto z kim i jak to się skończyło. To tak jak z tymi modnymi ostatnio paradokumentami, w których gra aktorska jest żałosna, a prezentowane historie takie głupie, że aż śmieszne, a mimo to, miliony osób śledzą odcinki z ciekawością. Taka sama siła jest w tej książce - dla miłośników akcji, zagadki. Bo osoby, które czytają romanse, z pewnością będą zachwycone.