W Oslo znaleziono ciała dwóch młodych kobiet, które utopiły się... we własnej krwi. W ustach miały 24 rany głębokie rany, zadane tajemniczym narzędziem tortur. Wkrótce w podobny sposób ginie parlamentarzystka. Wydawałoby się, że kobiety nie mają ze sobą nic wspólnego, jednak nie ulega wątpliwości, że zostały zamordowane przez tego samego człowieka. Czy to seryjny zabójca? Ma jakieś kryterium doboru ofiar, czy działa zupełnie przypadkowo? Wydział zabójstw nie radzi sobie z tymi sprawami, a naciski ze strony prasy i ministerstwa są coraz silniejsze. Nie pozostaje im nic innego, jak odszukać najlepszego norweskiego śledczego i zmusić go, aby zbadał tę sprawę. Zadanie to, paradoksalnie, będzie jeszcze trudniejsze, niż znalezienie mordercy, gdyż Harry Hole, potrafi być bardzo uparty.
Po sprawie Bałwana (Pierwszy śnieg) Harry Hole zrezygnował z pracy w Wydziale Zabójstw i wyjechał do Hongkongu. Tylko ze względu na krytyczny stan zdrowia swojego ojca, Harry zgodził się wrócić do Oslo i zająć ostatnią (ileż będzie jeszcze tych ostatnich spraw?) sprawą. Sposób działania mordercy przypomina postępowanie Bałwana. Czyżby nieobliczalny seryjny zabójca doczekał się naśladowcy? Harry próbując rozwikłać zagadkę tajemniczych morderstw i poznać narzędzie tortur natrafia na kolejne trupy. Czuje, że depcze zabójcy po piętach, jednak ten jest zawsze o krok przed nim. Czy zdąży rozpracować schemat zbrodni zanim znowu poleje się krew?
Kolejna genialna intryga Nesbo i trzymająca w napięciu akcja. Szczególnie podobał mi się zabieg, w którym po każdej akcji Harrego pojawiał się monolog anonimowego mężczyzny, prawdopodobnie sprawcy, komentującego ruchy policji. Przyznam szczerze, że był moment, w którym nieustanne pościgi za sprawcą zaczynały mnie już męczyć - nie mogłam się doczekać, aż w końcu go złapią i akcja się zakończy. Jednak Nesbo zgrabnie wybrnął z tego przekombinowania, a z każdą kolejną częścią opowieści o śledczym Harrym Hole czyta się z większymi wypiekami na twarzy.