środa, 26 lutego 2014

Mariusz Czubaj - Kołysanka dla mordercy

Sławny profiler z Katowic, Rudolf Heinz po raz kolejny odwiedza stolicę, by zająć się sprawą zabójstwa. Tym razem w Warszawie giną bezdomni. Morderca zabija ich zastrzykiem z benzyny, pod czym odcina dłonie.. aby je umyć. Kolejny świr-mistyk? Czy może skrzywdzony w dzieciństwie chłopiec? Ze sprawą zmasakrowanych bezdomnych zbiega się śmierć biznesmena, który parę lat wcześniej miał coś wspólnego z obozem pracy i gwałtem Ormianki. Przypadek? Czy dokładnie planowana zemsta?

Rudolf Heinz (znany z powieści 21:37) lubi pracować jako wolny elektron, często w niekonwencjonalny sposób. Idealnie łączy ze sobą fakty i zauważa nawet najdrobniejsze szczegóły. Pijak to może za dużo powiedziane, ale nie raz zdarzyło mu się wstawać z ciężką głową. Walczy z nałogiem palenia papierosów. Przypomina trochę Harrego Hole z powieści Jo Nesbo: inteligentny, niepozbierany, z rozsypanym życiem osobistym i nałogiem, prześladowany przez demony przeszłości. Po raz kolejny zmierzy się ze zbrodniarzem, który lubi rzucać wyzwania. Powróci również do historii Inkwizytora, który prawie spalił go żywcem... Wygląda na to, że ta sprawa będzie ciągnęła się za nim wiecznie. 

Kolejna świetna powieść Czubaja, w której główną rolę gra Heinz - polski Sherlock Holmes dostrzegający niezauważalne niuanse. Doskonała akcja, intryga, zagadka. Powieść, nawet lepsza od pierwszej, gdyż trzyma w napięciu do ostatniej strony, która nadchodzi zdecydowanie za szybko. A otwarte zakończenie sprawia, że nie sposób powstrzymać się przed sięgnięciem po kolejną część. 

poniedziałek, 24 lutego 2014

Ślub - Nicholas Sparks

Wilson Lewis w nawale pracy zapomina o dwudziestej dziewiątej rocznicy ślubu. Od tego incydentu zdaje sobie sprawę, że z jego małżeństwem jest coraz gorzej. Zawsze z żalem patrzył na małżeństwa, które dopadła obojętność, pary, których trzyma przy sobie wyłącznie przyzwyczajenie. I nagle zdaje sobie sprawę, że jego małżeństwo jest na najlepszej drodze ku temu. Zastanawia się, czy jego żona jest nadal szczęśliwa, czy przypadkiem, wbrew jego zachowaniu, on nie kocha jej bardziej niż ona jego.. Mając za wzór swoich teściów, Noah i Allie (książka Pamiętnik), postanawia za wszelką cenę uratować swoje małżeństwo i od nowa rozkochać w sobie żonę.

Do trzydziestej rocznicy ślubu postanowił przygotować się już dużo wcześniej. Szykował cudowny prezent, wziął pierwszy od kilkunastu lat tak długi urlop (8 dni!), gdy nagle jego najmłodsza córka poinformowała go, że bierze ślub w rocznicę ich ślubu! Czyżby wszystko popsuła? A może to tylko początek wspaniałej niespodzianki szykowanej przez Wilsona?

Cudowna kontynuacja Pamiętnika. Opowieść o miłości, ale nie tej idealnej, romantycznej, bajkowej, ale o miłości codziennej, pełnej kłótni, kryzysów, momentów zwątpienia i obojętności, która mimo iż nie sięga ideału jest wieczna. Sparks przeplata wątki z Pamiętnika, dodaje nowe motywy historii Noah i Allie, o których wcześniej czytelnicy nie wiedzieli, opisuje historię miłości Wilsona i Jane, wzbogacając ją wspomnieniami z ich młodzieńczych lat. Pokazuje, że o miłość należy walczyć, a ciągłe starania o drugą osobę są niezbędne w drodze do szczęścia. Nawet po trzydziestu latach małżeństwa ludzie mogą się kochać tak, jak w pierwszych latach znajomości, wystarczy odrobina wysiłku. 

Nicholas Sparks to mistrz historii romantycznych, ale przede wszystkim mistrz historii życiowych. Bo przecież najlepsze scenariusze pisze samo życie. Potrafi opowiadać o sprawach, które przytrafiają się prostym ludziom w codziennym życiu, ale pisze tak, że nie da się nie płakać czytając. Nie boi się uśmiercić swojego bohatera, co więcej, robi to często (tak jak życie), ale pokazuje tym samym, że we wszystkim tkwi jakiś głębszy sens. A swoimi utworami daje solidnie do myślenia, o życiu, o wartościach, o tym, co dla nas jest, lub powinno być najważniejsze. Napisał mnóstwo książek (które zostały również zekranizowane*) i po przeczytaniu wszystkich, nie potrafię wybrać najlepszej, każda z nich jest na swój sposób najpiękniejsza... 



* Ekranizacje:

Filmy są bardzo dobre. Kręcone przy udziale autora, dlatego odzwierciedlają historię opowiedzianą w książkach. Polecam jednak najpierw przeczytać książki - nic nie zastąpi emocji, które w nas wywołują. 

sobota, 22 lutego 2014

Maureen Jennings - Detektyw Murdoch. Pod gwiazdami smoka

W jednym z podupadłych domów znaleziono ciało Dolly Merishaw, zapijaczonej, nielubianej przez sąsiadów starszej kobiety, oficjalnie utrzymywanej przez upośledzoną córkę. Dolly mieszkała w przerażającym brudzie i straszliwej nędzy. W całym domu roznosił się smród, wszędzie rosiło się od robaków, much i grzyba. Jak się okazało, kobieta była akuszerką, która za sporą sumę pieniędzy pomagała kobietom pozbyć się ich "kłopotu". Prowadziła dodatkowo dziennik, w którym, jak sama mówiła, zapisywała wszystkie grzechy swoich klientek, do których należały nie tylko biedne, porzucone dziewczyny, ale także bogate, wysoko usytuowane kobiety. Jej zapiski stanowiły dodatkowe źródło utrzymania, gdyż kobieta pozbawiona wszelkich zasad nie brzydziła się szantażem. Czyżby tym razem posunęła się za daleko? Komu najbardziej zależało na jej śmierci? Bo z pewnością, takich osób było sporo...

Akcja utworu osadzona jest w XIX-wiecznym Toronto. Autorka utrzymuje klimat czasów, w których gadanie ludzkie było rzeczą świętą i najważniejszą, a opinia sąsiadów kluczem do szczęścia, bądź zguby. Niewierne żony sławnych mężczyzn były w stanie zrobić wszystko, aby uchodzić za przykładne i cnotliwe. Nie bały się nawet zabijać. Obłuda, fałsz, gra pozorów i dewocja może niezwykle denerwować. Czytelnik nie może doczekać się ukarania "przykładnych" obywateli, którzy uchodzą za takich świętych, że aż nierealnych. Główna postać, detektyw Murdoch jest kreowany, jako niezwykle samotny mężczyzna. Co jest często podkreślane, uwielbiający jazdę na rowerze. Detektyw nie ma zbyt wielu okazji popisania się swoim intelektem, czy dedukcją. Chociaż bez wątpienia jest inteligentnym mężczyzną. Sama akcja czy intryga jest na średnim poziomie. Jest zagadka, ale rozwiązaniu nie towarzyszy wielkie wow, jak przystało na dobry kryminał. Więcej dowiadujemy się najnowszych plotek o życiu okolicznych mieszkańców, niż przesłanek towarzyszących śledztwu. 


* Książkę otrzymałam od portalu Zbrodnia w Bibliotece

piątek, 21 lutego 2014

Dlaczego na Węgry, ale do Niemiec?

sklep-flagi.pl
Dlaczego jeździmy na Węgry, na Słowację, na Ukrainę, ale do Czech, do Niemiec?

Przyjmuje się, że przyimek na występuje przy nazwach części składowych terytoriów, wysp, półwyspów; a przyimek do przy nazwach państw, miejscowości, jednostek administracyjnych pojmowanych jako samodzielne całości.

Mówiąc na Ukrainę, Białoruś, Litwę, Łotwę traktowaliśmy te tereny nie jako państwa, ale jak krainy, obszary leżące blisko naszej granicy (tak jak na Warmię, na Mazury, na Pomorze, na Kujawy, na Podlasie itd.). W przypadku Węgier, niektórzy badacze tłumaczą, że używamy na, ponieważ Węgry nie stanowiły samodzielnego państwa, ale były częścią Cesarstwa Austro-Węgierskiego (Słowacja, częścią Czechosłowacji). 

Kluczowe znaczenie ma jednak po prostu przyzwyczajenie językowe. Forma na Węgry, na Słowację zadomowiła się w naszym języku ze względu na częstotliwość użycia. Możemy przecież powiedzieć jadę do Węgier, ale czyż nie brzmi to dziwnie? 

środa, 5 lutego 2014

Joanna Chmielewska - Całe zdanie nieboszczyka

Po przeczytanie tej książki, zupełnie nie rozumiem fenomenu Chmielewskiej. Czytając recenzje na innych portalach, zastanawiałam się, co ze mną jest nie tak, że tylko mi Całe zdanie nieboszczyka kompletnie się nie podoba!

Na 200 stronach autorka opisuje, jak mafia przez przypadek porwała rozkapryszoną, pyskatą babę i musi spełniać jej zachcianki, traktując ją jak królową, bo przecież tylko ona wie (przypadkowo) gdzie jest skarb, na którym im zależy. Bohaterka chyba miała być zabawna, ale Chmielewskiej to w ogóle nie wyszło. Kreowana na siłę kobieta, której zawsze się coś przytrafi i, która w ogóle jest taka och, ach i wow, bardziej drażni niż bawi. Jedna, roztrzepana baba kilkakrotnie ucieka uzbrojonym bandziorom, wydłubując nawet dziurę w skale szydełkiem (!) . Samotnie przepływa również Atlantyk, nie mając pojęcia o prowadzeniu motorówki - och, co za szczęśliwy zbieg okoliczności, że niechcący przyciska we właściwym momencie dobry guzik. Czytelnik nie może się doczekać, kiedy mafia w końcu zrobi z nią porządek! Później, gdy w fabule pojawia się Diabeł - niby wielka miłość, ale z drugiej strony to straszny babiarz i podrywacz - zaczyna się robić ciekawie... Przez parę minut. Bo na końcu akcja jest tak zaplątana i tak się ciągnie, że chyba dorównuje Modzie na sukces. 

Nie kwestionuję talentu Chmielewskiej na podstawie jednego, moim zdaniem, niewypału, ale na pewno 
drugi raz nie zabiorę jej kryminału do pociągu! Podróż jest i tak wystarczająco długa... 

sobota, 1 lutego 2014

Aleksander Błażejowski - Sąd nad Antychrystem

W jednym z podejrzanych hoteli, policja znajduje zwłoki garbatego szpiega. Wszyscy myślą, że morderstwo miało charakter polityczny. Jednak z czasem wychodzą na jaw nowe szczegóły, zupełnie niezwiązane z kwestiami politycznymi. Okazuje się, że denat był nie tylko szpiegiem, ale też wrażliwym literatem. O jego zamiłowaniu pisarskim wiedziały tylko dwie osoby: rodaczka i znany w całej Warszawie autor dramatów, który, nawiasem mówiąc, ostatnio zupełnie stracił wenę. Mimo braku natchnienia, wkrótce wydaje wspaniały dramat, na który ciągnął tłumy widzów. Sam autor jednak powoli popada w obłęd. Jakież jest zdziwienie społeczeństwa, gdy pewna Rosjanka zarzuca artyście kradzież dzieła. Czyżby znany i szanowany twórca targnął się na życie kaleki z powodu sztuki? Policja nie chce w to uwierzyć, ale za dużo tropów przemawia na niekorzyść autora. 

Sąd nad Antychrystem to drugi tom (pierwszy tom) wydawanej od niedawna serii Kryminały Przedwojennej Warszawy. Błażejowski odsyła czytelnika do swojego wcześniejszego utworu nawiasem wspominając o sprawie, która w Czerwonym Błaźnie była kluczowa. Autor sięga do zabiegów stosowanych we wcześniejszym dziele: międzywojenna teatralno-kabaretowa Warszawa, zbrodnia, jako pokuta za grzechy przeszłości, rozwiązanie bardziej po stronie przypadku niż właściwej dedukcji, wyjaśnienie w formie zeznań postaci. Książka stanowi swoisty dokument epoki: obraz Warszawy, społeczeństwa, stosunki polityczne, wykład historii. Nie możemy powiedzieć, że jest to mrożący krew w żyłach kryminał, choć pojawia się wątek grozy o nawiedzonym teatrze. Jednak intryga jest dobrze skonstruowana, a tropy nakierowują czytelnika na niewinne postaci. Jak na ówczesny stan polskiej literatury kryminalnej Błażejowski spisał się całkiem nieźle!