Rolnicza szwedzka wioska. Zamieszkała wyłącznie przez osoby w podeszłym wieku. Domy oddalone od siebie nawet o kilka kilometrów, otoczone lasem i polami. Sąsiedzi żyjący jak jedna wielka rodzina. Wydawałoby się, że to najspokojniejsze i najbezpieczniejsze miejsce na świecie. Dlaczego więc stało się miejscem tragedii?
Nystrom, targany jakimś niepokojem budzi się w środku nocy, I chociaż cisza aż dzwoni, jemu coś w tym wszystkim nie gra. W końcu mieszka w tym domu ponad pół wieku, zna każdy odgłos, każdy cień, potrafi wyczuć gdy coś jest nie tak. Nagle orientuje się, że właśnie ta cisza jest powodem jego nerwowości. Przecież koń sąsiadów powinien rżeć. Zauważa, że okno w sąsiednim domu jest wybite, a z kuchni dolatują ciche jęki. Gdy wchodzi do pomieszczenia staje się świadkiem istnej rzezi. Sąsiad Johannes Lovgren leży martwy, najwyraźniej, po straszliwych torturach, a jego żona Maria ma przywiązany sznur na szyi, z nietypową pętlą i powoli zaczyna się dusić. Na miejsce przybywa Kurt Wallander i chociaż jest jednym z najbardziej doświadczonych policjantów, nie może nadziwić się okrucieństwu, jakie dotknęło parę, wydawałoby się Bogu ducha winnych, staruszków. Na pierwszy rzut oka nasuwa się jeden motyw - zemsta. Ale sąsiedzi twierdzą, że Lovgrenowie nie mieli żadnych wrogów. Żyli skromnie, mając jedynie konia. I co najdziwniejsze, mordercy, którzy w tak bestialski sposób potraktowali staruszków, nakarmili zwierzę.
Sekcja zwłok mężczyzny wykazuje, że miał on tyle obrażeń, że wystarczyłoby na kilka zgonów. Natomiast kobieta przed śmiercią zdążyła wymówić jedno słowo "zagraniczny". Kieruje ono śledztwo w stronę uchodźców. I chociaż zagadka zabójstwa Lovgrenów stoi w miejscu, opinia publiczna sama wydała wyrok, W momencie, gdy do mediów przeciekła informacja, że obcokrajowcy mogą mieć związek z morderstwem - wszystkie ośrodki dla uchodźców są zagrożone. Ktoś je podpala, wybija szyby, a nawet morduje jednego z mieszkańców. Rozpoczyna się prawdziwe piekło, nad którym policja nie potrafi zapanować.
W toku śledztwa, Kurt Wallander dociera do brata zamordowanej, który uparcie twierdzi, że Johannes Lovgren nie był takim aniołem jak myślała żona i najbliżsi. Okazuje się, że miał nieślubnego syna w mieści i co miesiąc przesyłał jego matce kilkadziesiąt tysięcy złotych. Co więcej, wcale nie był biedny. Zgromadził ogromną fortunę, która była ulokowana na różnych kontach. Wszystko potwierdza śledztwo. Gdy Kurt namierza syna Lovgrena, okazuje się, że jest on uzależniony od wyścigów konnych, a na dodatek popadł w długi. Czyżby w końcu policji udało się znaleźć motyw? Ale co z ostatnim słowem wymówionym przez kobietę i dziwną pętlą na jej szyi?
Henning Mankell stopniowo buduje napięcie. Co rzuca się w oczy, to przede wszystkim umiejętne zapętlanie akcji, I logiczne wytłumaczenie dla fałszywych tropów. Każdy ruch jest precyzyjnie przemyślany, a fabuła zawiązana wręcz koronkowo. Najśmieszniejsze jest jednak to, że pomimo genialnych przesłanek, tropów, ciekawych domniemanych rozwiązań - wyjaśnienie okazuje się takie proste...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz