Strony

piątek, 1 marca 2013

Śmierć mówi w moim imieniu - Joe Alex

..." To nie ja będę mówił ... Przemówi w moim imieniu. Przekonasz się." ...


Podczas doskonałej premiery teatralnej Krzeseł dochodzi do morderstwa. I to nie byle jakiego! Ginie główny aktor, a zarazem największa sława sceny teatralnej - Stefan Vincy. Czy ktoś miał motyw, aby go zabić? Czy "rozkapryszona" gwiazda odważyłaby się na samobójczy krok? Na szczęście wśród widowni znajdowali się Beniamin Parker - inspektor oraz nieoceniony autor kryminałów, Joe Alex - współczesny Sherlock Holmes. 


W trakcie sprytnego śledztwa okazuje się, że Vincy - wielki aktor miał na sumieniu również wielkie grzechy. Uwodził kobiety, pomiatał podwładnymi; szantażował, obrażał, wykorzystywał. Dla wielu osób jego śmierć była, jak to się mówi, na rękę. Ale co z tego, skoro każdy ma alibi? Z zeznań wynika, że "Stefan Vincy nie mógł zginąć". A jednak ktoś go zabił! 

Aktora znaleziono w jego garderobie, na kozetce z nożem, a właściwie sztyletem w piersi. I to nie byle jakim! Sztylet miał na rękojeści wygrawerowany napis: Pamiętaj, że masz przyjaciele i należał do.. Vincy'ego. Nikt nawet nie domyślał się, że ktoś może posiadać taki sam sztylet. Nikt, poza Joe Alex'em. 

Detektywi próbując dotrzeć do zabójcy, niechcący odkrywają "stare brudy", które okazują się doskonałym motywem zabójstwa. Czy ktoś w ogóle wiedział, że wielki uwodziciel, łamacz damskich serc miał córkę, która na dodatek odziedziczyła ogromną fortunę, po swoim przybranym ojcu? Bo na czym, jak na czym, ale na pieniądzach Stefanowi zależało najbardziej! Ujawnienie ojcostwa nie tylko pozbawiłoby dziewczynę majątku, ale wywołałoby również wielki skandal obyczajowy, a na to, nikt z szlacheckiej rodziny nie mógł pozwolić! Motyw doskonały, ale nie jedyny... 
Vincy miał na pieńku również z reżyserem, partnerką sceniczną i prawie każdym pracownikiem teatru. Oni mieli nie tylko powody, aby go zabić, ale też możliwości! Niestety, każdy z nich ma doskonałe alibi na czas zakończenia sztuki. Jedak aktor nie zginął po wykonaniu swojej wielkiej roli... Wręcz przeciwnie! W trakcie przedstawienia już od dawna nie żył! Jak to możliwe? Czyżby ktoś inny wystąpił na scenie? Otóż aktorzy, na modę antyczną, grali w maskach. Twarz mieli zakrytą, ale głosy pozostawały te same... I co dziwne, absolutnie nikt, nie dosłyszał zmiany. Joe Alex jednak bezbłędnie porusza się po kryminalnym labiryncie i wskazuje mordercę, którego nikt nie mógł o nic podejrzewać. 

Doskonały kryminał Macieja Słomczyńskiego, wydany pod pseudonimem Joe Alex. Autor prowadzi czytelnika od morderstwa do mordercy niezwykle krętymi ścieżkami. I gdy już wydaje się, że zagadka rozstała rozszyfrowana, czytelnik dostaje "pstryczka w nos" i całe śledztwo zaczyna się od początku. Nikt nie jest w stanie wskazać prawdziwego mordercy - na tym właśnie polega sztuka dobrego kryminału. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz